Znany pod nazwiskiem Abu Ghazwan al-Hajali, szef Al-Kaidy w Bagdadzie, został zabity przez współpracujące siły USA, irackie i Sahwę - grupę sunnitów, walczącą z Al-Kaidą i finansowaną przez Amerykanów.
Abu Ghazwan al-Hajali zginął w czwartek w swoim domu w Tarmaiji, na północ od Bagdadu. Był odpowiedzialny za wyposażanie samochodów w materiały wybuchowe, które eksplodowały podczas zamachów w Bagdadzie. Rekrutował i przygotowywał kobiety i dzieci do samobójczych zamachów.
Zamachowców nie brakuje
Tymczasem dwóch zamachowców-samobójców wysadziło się w zachodniej części Iraku. Zginęło co najmniej osiem osób, w tym czterech policjantów, a 14 zostało rannych - poinformowano z głównej siedziby policji w mieście Ramadi.
Zamachowcy mieli zdetonować ładunki jednocześnie tuż przed policyjnym posterunkiem. Według innego źródła, przynajmniej jedna bomba wybuchła w samochodzie-pułapce, który wjechał do środka stacji.
Nadal brak zgody na porozumienie z USA
Tymczasem w Bagdadzie nie ustają kontrowersje wokół porozumienia, które ma legalizować pobyt amerykańskich żołnierzy na irackiej ziemi do 2012. Podczas piątkowych modlitw szyiccy duchowni wezwali władze w Bagdadzie do odrzucenia - według Amerykanów - już ostatniej wersji dokumentu, argumentując, że umowa promuje interesy USA kosztem Iraku.
Bilateralne porozumienie, które musi zostać przegłosowane przez parlament - Radę Przedstawicieli Iraku - powinno wejść w życie z początkiem przyszłego roku, kiedy wygasa mandat ONZ. Bagdad domaga się również, by w tekście znalazł się literalny zakaz przeprowadzania ataków sił amerykańskich z terytorium irackiego. To odpowiedź na ostatnie doniesienia o nalocie USA na sąsiadującą Syrię.
Szczegóły przekazanej w czwartek amerykańskiej propozycji nie są znane, ale - jak twierdzi dwóch wysokiej rangi irackich polityków - Waszyngton przystał na niektóre żądania.
Źródło: PAP, AP