Rzut monetą zdecydował o tym, że w stanie Iowa prawybory wygrała Hilary Clinton. Była szefowa dyplomacji USA i jej kontrkandydat Bernie Sanders zdobyli niemal tyle samo głosów.
Po przeliczeniu wyników poparcie dla Clinton i Sandersa dzielił zaledwie mniej niż 1 punkt procentowy poparcia.
Rywalizacja pomiędzy kandydatami demokratów była na tyle zacięta, że o wygranym zadecydował rzut monetą. Przesądził on o tym, że Clinton zdobyła o jednego delegata więcej niż Sanders w stanie Iowa.
Clinton: demokraci muszą się zjednoczyć
W przemówieniu wygłoszonym w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego Clinton apelowała, by demokraci pozostali zjednoczeni przeciwko "republikańskiej wizji" USA. Przyznała, że czuję "dużą ulgę" w związku z wynikiem w Iowa. 68-letnia była sekretarz stanu zajęła 8 lat temu w Iowa dopiero trzecie miejsce, przegrywając w prawyborach nie tylko z ówczesnym senatorem Barackiem Obamą, który potem zdobył nominację demokratów i wygrał całe wybory, ale także z byłym senatorem Johnem Edwardsem.
Sanders powiedział z kolei, że jest "przytłoczony" w pozytywnym tego słowa znaczeniu wynikiem w Iowa, gdyż jeszcze "dziewięć miesięcy temu", kiedy zaczynał kampanię nie miał za sobą w tym stanie ani pieniędzy, ani politycznych struktur, a jego nazwisko było nieznane.
- To, co zaczęła Iowa, to polityczna rewolucja - mówił z kolei Sanders, powtarzając swój główny slogan z kampanii. Nie szczędząc głosu, 74-letni senator określający się jako socjalista, obiecywał, że jeśli zostanie prezydentem, to dzięki tej rewolucji zapewni podniesienie pensji minimalnej, darmowe studia dla wszystkich i powszechną służbę zdrowia.
Sanders niespodziewany
Sondaże z ostatnich dni pokazywały, że Clinton i Sanders idą łeb w łeb w Iowa, ale ostatni, opublikowany na kilka godzin przed głosowaniem, dawał Sandersowi nawet trzypunktową przewagę nad byłą Pierwszą Damą. Analitycy podkreślali, że elektorat demokratów w tym małym stanie w centralnej części USA jest przeważnie biały i bardzo lewicowy, co sprzyjało raczej Sandersowi. Ale w sondażach ogólnokrajowych Clinton ma nad senatorem ze stanu Vermont bardzo dużą przewagę, około 20 pkt. procentowych, i zdaniem analityków pozostałaby faworytką, nawet jeśli przegrałaby z Sandersem i w Iowa i w New Hampshire, gdzie głosowanie odbędzie się 9 lutego. Sanders okazał się, obok miliardera Donalda Trumpa wśród republikanów, największą niespodzianką pierwszej fazy wyborów prezydenckich w USA. Obaj, choć mają skrajnie różne programy, krytykują "partyjny establishment" w Waszyngtonie i obiecują "przywrócić Ameryce wielkość". Na mityngi wyborcze Sandersa przychodzą tłumy najbardziej lewicowego elektoratu demokratów. To głównie osoby białe oraz młodzi. Swą pasją przypominają nieco wyborców, którzy osiem lat temu poprowadzili do zwycięstwa Obamę.
Ale w przeciwieństwie do Obamy, Sanders nie cieszy się zbyt wielkim poparciem Afroamerykanów i Latynosów. Ten elektorat demokratów jest bardzo słabo reprezentowany w Iowa, ale w innych stanach będzie miał już znacznie więcej do powiedzenia i - jak pokazują sondaże - opowiada się za Clinton. Walcząc o utrzymanie przewagi nad Sandersem, Clinton na spotkaniach z wyborcami w Iowa podkreślała przede wszystkim swe doświadczenie, próbując zaprezentować się jako pragmatyczna i najbardziej kompetentna kandydatka na urząd prezydenta. Apelując do wyborców, by nie ulegali populistycznym obietnicom senatora przekonywała, że wiele z postulatów Sandersa nie uda się zrealizować, bo nie uzyskają niezbędnego poparcia w Kongresie.
O'Malley rezygnuje
Tymczasem były gubernator stanu Maryland Martin O'Malley wycofuje się z wyścigu do Białego Domu - podały w poniedziałek wieczorem amerykańskie media. Tym samym w wyścigu o nominację demokratów pozostała już tylko dwójka kandydatów. Swą decyzję O'Malley ma oficjalnie ogłosić we wtorek rano. Wynika ona z bardzo słabych notowań O'Malley'a, któremu nie udało się zaistnieć w dotychczasowej kampanii wyborczej.
Autor: pk/mtom / Źródło: PAP