Ten malowniczy pejzaż na ilustracji, to zachód Słońca na wyspie Capri. Aby go zobaczyć, marzyła dwójka 50-latków ze Szwecji. Kiedy wyjechali w podróż swoich marzeń z Wenecji, zawiodła współpraca z odbiornikiem GPS. Zamiast na Capri, dojechali bowiem do miasta Carpi.
O przygodzie pechowców ze Szwecji poinformowały włoskie media.
Dwoje 50-latków wyruszyło na wyspę marzeń z Wenecji. Przed wjazdem na autostradę włączyli urządzenie GPS i podali cel podróży "nie mając pojęcia o tym, że z niewiadomego powodu doszło do przestawienia liter w nazwie". Wszystko wskazuje na to, że to urządzenie zrobiło im psikusa.
Wyspa na kontynencie?
Po kilku godzinach jazdy dojechali - jak sądzili - na miejsce. Nie zdziwiło ich nawet to, że na Capri dojechali lądem i nie przesiedli się na prom. Nie wiedząc, jak wygląda wymarzona wyspa, nie zareagowali też widząc, że wylądowali w sporym mieście.
Niczego nieświadomi, mimo że krajobraz w żadnym razie nie przypominał morskiego, a na niebie nie widać było ani jednej mewy, poszli do najbliższej informacji turystycznej i zapytali, jak dostać się do Lazurowej Groty, z której słynie wyspa w Zatoce Neapolitańskiej. Pracownik informacji sądził, że cudzoziemcy pytają o nazwę restauracji. Dopiero po dłuższej chwili rozmowy zagadka wyjaśniła się.
Turyści wyruszyli w dalszą drogę, na prawdziwe Capri. Nie wiadomo, czy i tym razem zaufali urządzeniu GPS.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu