Tak zestrzelono satelitę

Aktualizacja:

Amerykańska marynarka wojenna zestrzeliła uszkodzonego satelitę szpiegowskiego. Rakieta zniszczyła zbiornik z toksycznym paliwem i tym samym osiągnęła swój cel - podał Pentagon.

Pocisk antybalistyczny typu SM-3 został wystrzelony o godzinie 22.26 czasu lokalnego (w czwartek o godz. 4.26 czasu polskiego) z krążownika rakietowego USS Lake Erie (CZYTAJ WIĘCEJ O KRĄŻOWNIKU) pływającego po wodach północnego Pacyfiku. Na wysokości 247 km nad poziomem morza rakieta trafiła niesprawnego satelitę.

"Zespół czujników na ziemi, w powietrzu, na morzu i w przestrzeni kosmicznej potwierdza, że amerykańska armia przechwyciła niedziałającego satelitę Narodowego Biura Rozpoznania, który znajdował się na ostatnich orbitach przed wejściem w atmosferę ziemską" - poinformował w swym oświadczeniu Pentagon.

Trafiła pierwsza rakieta

Ponieważ była to pierwsza misja tego typu, amerykańska marynarka nie miała pewności, że zadanie zakończy się powodzeniem. Dlatego do zniszczenia satelity przydzielono trzy krążowniki rakietowe. Gdyby pierwsza antyrakieta okazała się nieskuteczna, akcję mogłyby podjąć oba pozostałe okręty.

Aby akcja zakończyła się powodzeniem wojskowi musieli zmieścić się w 10-sekundundowym "oknie" czasowym, kiedy warunki były najbardziej korzystne. Na szczęście w cel trafiła już pierwsza rakieta.

Nie ma jednak oficjalnego potwierdzenia, czy zniszczono zbiornik z paliwem satelity - wysoce toksyczną hydrazyną - i zminimalizowano związane z tą substancją zagrożenia dla ludzi. Jak wynika z oświadczenia amerykańskiej armii, potwierdzenie, że zbiornik z paliwem został rozbity, będzie dostępne w ciągu 24 godzin.

Nieoficjalnie mówi się, jednak że zbiornik udało się zniszczyć, a szczątki satelity już zaczęły wchodzić w atmosferę. Całkowitemu spaleniu ulegną najprawdopodobniej w ciągu najbliższych dwóch dni.

Satelita leciał - "Mars już nie napadnie"
Satelita leciał - "Mars już nie napadnie"TVN24, Kazik "Mars napada"

Koszt całej akcji szacuje się na 60 milionów dolarów.

Misję planowano od tygodni

Zestrzelenie satelity planowano od momentu, gdy stracono nad nim kontrolę. Misję odwlekano jednak czekając na lądowanie promu kosmicznego Atlantis. Jak tłumaczył Pentagon i agencja kosmiczna NASA, szczątki satelity mogłyby uszkodzić prom podczas powrotu na ziemię. (CZYTAJ WIĘCEJ O LĄDOWANIU PROMU ATLANTIS)

W środę przed południem czasu lokalnego prom wylądował w ośrodku kosmicznym na Florydzie. Wówczas jednak zestrzelenie uszkodzonego szpiegowskiego satelity uniemożliwiał silny sztorm na Pacyfiku.

Moment przelotu satelity nad formacją amerykańskich niszczycieli rakietowych udało się zgrać dopiero w czwartek przed godziną piątą czasu warszawskiego.

Eksperymentalny satelita rozpoznania radarowego NROL-21 krążył wokół Ziemi od 14 grudnia 2006 roku, ale łączność z nim całkowicie utracono w kilka tygodni po starcie.

Rosja i Chiny krytykują

Swoje obawy w związku z zestrzeleniem urządzenia wyraziła Rosja. Moskwa podejrzewa, że operacja była przykrywką dla próby wykorzystania nowej technologii antysatelitarnej amerykańskiego programu obrony przeciwrakietowej.

Zastrzeżenia ma też Pekin, który oskarża USA o hipokryzję. W styczniu 2007 roku Chiny dokonały podobnej operacji. Do zniszczenia jednego ze starych satelitów meteorologicznych na wysokości 865 km nad Ziemią, wykorzystano wówczas pocisk rakietowy średniego zasięgu. USA skrytykowały jednak chińską próbę broni antysatelitarnej, wskazując, że eksperyment ten zagrażał setkom innych satelitów i pozostawił na orbicie niebezpieczne dla innych obiektów szczątki. Zarzuty te wsparły Australia, Kanada i Japonia.

Chiński eksperyment był pierwszą udaną próbą broni antysatelitarnej od roku 1985, gdy Stany Zjednoczone jedyny raz użyły swej rakiety ASAT do zniszczenia wycofanego z użytku satelity 555 kilometrów nad Ziemią.

CZYTAJ WIĘCEJ O ZASTRZEŻENIACH ROSJI I CHIN

Źródło: Reuters, PAP, TVN24