Gotlandia może odgrywać strategiczną rolę w obronie krajów bałtyckich, jeśli Szwecja wejdzie do NATO. Szwedzka wyspa jest określana mianem lotniskowca pozwalającego przejąć kontrolę nad regionem. W 2018 roku reaktywowano na niej Regiment Gotlandzki, a w ostatnich dniach pojawiły się informacje o prowadzonych ćwiczeniach dla ochotników. Szwedzki rząd ogłosił też plany dalszego wzmacniania zdolności obronnych wyspy.
Gotlandia leży zaledwie około 300 km od bazy rosyjskiej Floty Bałtyckiej w Kaliningradzie. Dla mieszkańców wyspy na Morzu Bałtyckim ostatnie miesiące stanowią niejako powrót do minionej epoki, kiedy to podkreślano jej strategiczne znaczenie w czasie zimnej wojny. - Gotlandia to jest lotniskowiec. Ten, kto siedzi na Gotlandii, kontroluje dużą część Morza Bałtyckiego - powiedział w rozmowie z Agencją Reutera Rutger Banholtz, były szef Gwardii Krajowej.
Reuters przypomniał, że Gotlandia została na krótko zajęta przez wojska rosyjskie w 1808 roku podczas wojny, w wyniku której Finlandia przez ponad 100 lat znalazła się pod panowaniem Rosji, z carem jako władcą. Teraz wyspa jest postrzegana jako ważna z punktu widzenia obrony nie tylko Szwecji, ale również krajów bałtyckich i jednocześnie członków NATO - Łotwy, Litwy i Estonii.
Paul Adams z BBC ocenił, że "jeśli Szwecja przystąpi do NATO, będzie to oznaczało powrót do strategicznego znaczenia jej największej wyspy Gotlandii". Rządząca w Szwecji Partia Robotnicza - Socjaldemokraci opowiedziała się w niedzielę za wstąpieniem kraju do NATO, otwierając tym samym drogę do złożenia wniosku o członkostwo w Sojuszu.
Gotlandia ma zostać wzmocniona
W pewnym momencie na Gotlandii stacjonowało nawet 20 tysięcy żołnierzy. Ostatnie jednostki wojskowe zakończyły jednak służbę na szwedzkiej wyspie w 2005 roku. Adams zwrócił uwagę, że nielegalna aneksja Krymu przez Rosję w 2014 roku i późniejsze wspieranie przez nią separatystów w Donbasie skłoniły Szwecję do weryfikacji tej decyzji. Dziennikarz brytyjskiej stacji wskazał, że już w 2016 roku widział przygotowania do powrotu garnizonu.
Ostatecznie Regiment Gotlandzki został reaktywowany w 2018 roku. Ponadto wzmocniono obronę wyspy m.in. poprzez rozmieszczenie na niej pocisków ziemia-powietrze.
Generał Micael Byden, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Królestwa Szwecji, mówił w rozmowie z Adamsem w 2016 roku, gdy trwały przygotowania do powrotu wojska na wyspę, że "chodzi o wysłanie sygnału do Rosji". - Jeśli tu przyjdziesz, będzie bolało - przekazał Byden. Ale chodzi również o to, by Szwecja - która już wcześniej doświadczała m.in. regularnych naruszeń przestrzeni powietrznej przez rosyjskie samoloty - nie została zaskoczona.
Szwedzki rząd w ubiegłym miesiącu ogłosił plany wydania 163 mln dolarów na wzmocnienie obronności Gotlandii. Dodatkowo Agencja Reutera kilka dni temu informowała o ćwiczeniach z udziałem ochotników, prowadzonych na wyspie przez Gwardię Krajową. Ma to przygotować mieszkańców do ewentualnej przyszłej konfrontacji między Rosją a Szwecją.
- Ludzie są trochę zaniepokojeni, ale staramy się, aby wszyscy zachowywali spokój, abyśmy rozmawiali o tym, co się dzieje, ale jednocześnie mówili sobie nawzajem, że wszystko będzie dobrze - powiedziała 34-letnia Camilla Selander, uczestniczka ćwiczeń, która na co dzień pracuje w sklepie.
Źródło: BBC, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock