Szwajcaria: To do USA należy odpowiedź Polańskiemu

 
Reżyser przed zakończeniem procesu w latach 70-tych wyjechał do FrancjiPAP/EPA

Do władz USA należy zbadanie zarzutów postawionych im przez Romana Polańskiego, według którego żądanie jego ekstradycji jest oparte na fałszu - oświadczył w poniedziałek rzecznik szwajcarskiego ministerstwa sprawiedliwości Folco Galli.

- Zgodnie z traktatami dwustronnymi dotyczącymi ekstradycji zawartymi pomiędzy Szwajcarią a Stanami Zjednoczonymi, zgodnie z ustawą o współpracy sądowej, i zgodnie z orzecznictwem Trybunału Federalnego decydujące jest przedstawienie faktów w formalnym żądaniu ekstradycji - tłumaczył Galli.

- Zgodnie z tym wnioskiem wybór jest oczywisty: w trakcie postępowania sądowego Roman Polański przyznał się do winy i jest poszukiwany przez władze amerykańskie. Do władz amerykańskich należy zbadanie krytycznych uwag Polańskiego - dodał rzecznik.

Galli powiedział też, że decyzja Szwajcarii w sprawie ekstradycji jest "w toku" i najpierw będzie o niej poinformowany Polański. - Nie jest ona wiążąca, Polański może się od niej odwoływać - wyjaśnia rzecznik.

Sprawa Polańskiego

76-letni reżyser został zatrzymany we wrześniu 2009 roku w Zurychu na wniosek władz amerykańskich i obecnie przebywa w areszcie domowym w alpejskim kurorcie Gstaad.

W niedzielę przerwał trwające od czasu zatrzymania milczenie. W artykule opublikowanym na stronie internetowej prowadzonej przez jego przyjaciela, francuskiego filozofa Bernarda-Henri Levy'ego, filmowiec pisze, że "żądanie od szwajcarskich władz jego ekstradycji jest oparte na fałszu".

W jego opinii, "Stany Zjednoczone nadal domagają się jego wydania głównie po to, by "rzucić go na pastwę światowych mediów, a nie, by "wydać wyrok w sprawie, w której osiągnięto porozumienie 33 lata temu".

Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca Polańskiemu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Reżyser przed zakończeniem wytoczonego mu wtedy procesu wyjechał do Francji.

- To krzyk gniewu - oświadczył w poniedziałek Levy w radiu Europe 1 i przekonywał, że amerykański sędzia chciał wykorzystać rozgłos związany z tą aferą dla swojej własnej kariery.

Według niego Polański "chciał powiedzieć: popatrzcie są księża pedofile, piłkarze, którzy spali z prostytutkami poniżej 18 roku życia (...) i jest jeden z nich który jest w więzieniu 33 lata później. Szwajcaria musi zdać sobie sprawę, że trzeba zwrócić mu wolność i pozwolić mu wrócić do rodziny" - przekonywał Levy.

Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA