Zamachowiec z Suruc zradykalizował się w czasie spotkań w herbaciarni w rodzinnym mieście, dwa miesiące temu wrócił ze szkolenia militarnego w Syrii - wynika ze śledztwa tureckiego dziennika "Daily Hurriyet". Tureckie służby poszukują teraz także jego brata, który może szykować się do przeprowadzenia kolejnego zamachu w Turcji.
Badania DNA potwierdziły, że zamach w Suruc przeprowadził 20-letni student Seyh Abdurrahman Alagoz z miasta Adiyaman (południowa Turcja).
Kierowca minibusa, który przywiózł zamachowca pod centrum kulturalne w Suruc, zeznał, że towarzyszyła mu kobieta. Jego zdaniem oboje wsiedli do busa na przystanku.
Pranie mózgu
Turecki dziennik "Daily Hurriyet" ustalił, że rodzina zamachowca zgłosiła jego zaginięcie 22 listopada 2014 roku na komisariacie w Eskisaray (ok. 130 km od granicy z Syrią). Rodzina zeznała wówczas, że Seyh Abdurrahman Alagoz i jego młodszy brat Junus Emre Alagoz przeszli pranie mózgu i zradykalizowało się pod wpływem ideologii Państwa Islamskiego. Bracia byli poszukiwani jako "powiązani z terroryzmem"
Brat zamachowca - jak twierdzi jego matka - spędził 6 miesięcy poza Turcją i wrócił ok. 10 dni temu, po czym znów zniknął. - Nie powiedzieli nam, gdzie pojechali, ani jaką pracę zdobyli. Nie wiem, czy wstąpił do Państwa Islamskiego. Był dobrym chłopcem - powiedziała matka Junusa. Dodała, że on obecnie także jest poszukiwany.
Arabia Saudyjska, herbaciarnia Islam
W 2013 roku Junus powiedział rodzinie, że dostał się Uniwersytet w Agri (wschodnia Turcja) i wyjechał z rodzinnego miasta. Po kilku miesiącach milczenia w końcu odezwał się do rodziny i oświadczył, że jest jednak w Arabii Saudyjskiej. W 2014 roku za pieniądze od krewnych otworzył w Adiyaman herbaciarnię o nazwie Islam.
Herbaciarnia szybko stała się miejscem spotkań i modlitw - jak pisze "Daily Hurriyet" - radykalnych islamistów z okolicy. Biznes Junusa został jednak zamknięty 8 miesięcy temu przez władze miasta z powodu braku licencji.
Właściciel sklepu przy tej samej ulicy co herbaciarnia powiedział dziennikowi, że ci ludzie, którzy zbierali się w tym miejscu, "nie modlili się w meczecie". - Oni wzywali do piątkowej modlitwy, ale modlili się na piętrze herbaciarni - wyjaśnił mężczyzna.
W spotkaniach mieli także brać udział bracia Alagoz.
Junus może planować kolejny zamach
W lipcu 2014 roku młody mężczyzna wynajął ten budynek, twierdził, że chce otworzyć kawiarenkę internetową, ale ponownie powstała w tym miejscu herbaciarnia. W tym czasie w lokalu zaczęły zbierać się duże grupy ludzi (młodzi i starzy), a w piątki na modlitwie pojawiało się nawet 50 osób.
Tureckie władze podejrzewają, że dwaj bracia w styczniu 2015 roku wyjechali do Syrii przez Kilis (ok. 90 km od syryjskiego Aleppo). W ciągu trzech miesięcy mieli przejść szkolenie przeprowadzone przez bojowników IS i w maju 2015 roku wrócić do Turcji.
Turecka policja poszukuje teraz Junusa, który - jak podejrzewa - szykuje się do przeprowadzenia kolejnego ataku terrorystycznego.
Zamach w Suruc
Do eksplozji w Suruc, niedaleko granicy z Syrią doszło w poniedziałek około południa. Miejscem zamachu było centrum kultury, w którym odbywała się konferencja prasowa Federacji Młodzieży Socjalistycznej. Grupa działaczy, w większości w wieku studenckim, zgromadziła się, aby wydać oświadczenie na temat planowanej podróży mającej na celu pomoc w odbudowie syryjskiego miasta Kobane.
Zamach nastąpił kilka tygodni po tym, jak Turcja rozmieściła dodatkowe siły wojskowe i sprzęt bojowy na granicy z Syrią, obawiając się eskalacji walk między dżihadystami z IS a obecnymi po obu stronach granicy Kurdami. Anonimowi przedstawiciele władz tureckich po zamachu powiedzieli mediom, że akt terroru był zemstą dżihadystów z IS za działalność antyterrorystyczną Ankary.
Autor: pk/ja / Źródło: Daily Hurriyet