Szkocki parlament, po burzliwych debatach, przyjął w czwartek ustawę o uznaniu płci. W świetle nowych przepisów, prawna zmiana będzie wymagała jedynie deklaracji danej osoby, bez badań medycznych. Ustawa budziła ogromne kontrowersje, także w szeregach rządzącej Szkockiej Partii Narodowej, a jej wejście w życie nie jest pewne.
Zgodnie z zasadami obowiązującymi w całej Wielkiej Brytanii, aby dana osoba uzyskała prawne uznanie innej płci niż jej biologiczna, musi przedstawić zaświadczenie medyczne o dysforii płciowej, czyli niezgodności płci biologicznej z odczuwaną oraz drugą opinię lekarską o proponowanej terapii, a także dowód, że co najmniej przez minione dwa lata odczuwała tę niezgodność.
Zaświadczenie o uznaniu płci może być wydane tylko osobie, która ukończyła 18 lat. Każda osoba je otrzymująca musi zadeklarować, że z nowo uznaną płcią pozostanie do końca życia.
"Wymogi ingerujące w prywatność"
Szkocki rząd twierdzi, że te wymogi są zbyt skomplikowane i zbyt mocno ingerujące w prywatność. Przyjęta ustawa znosi wymóg diagnozy medycznej o niezgodności płciowej (do zmiany wystarczy deklaracja zainteresowanej osoby), obniża próg, w którym można o to występować z 18 do 16 lat i skraca minimalny okres życia z niegodnością z dwóch lat do trzech miesięcy lub w przypadku 16- i 17-latków do sześciu miesięcy.
Nie będzie wymogu pozostania z płcią do końca życia, bo proces będzie można odwrócić, poza tym wprowadzony zostanie trzymiesięczny okres refleksji, gdy można zmienić zdanie. Natomiast składanie fałszywego wniosku, nie mając ku temu podstaw, będzie przestępstwem zagrożonym karą do dwóch lat więzienia.
W teorii ta zmiana w bezpośredni sposób dotyczy bardzo niewielkiej grupy ludzi – publiczna służba zdrowia szacuje, że osoby transpłciowe stanowią ok. 0,5 proc. populacji. W Irlandii, gdzie podobne regulacje przyjęto w 2015 roku i która ma podobną populację do Szkocji, taki wniosek składa średnio 115 osób rocznie.
Argumenty przeciwników
Przeciwnicy ustawy - wśród, których czołową postacią jest pisarka J.K. Rowling, autorka serii o Harrym Potterze - wskazują, że ustawa negatywnie wpłynie na ciężko zdobyte prawa kobiet oraz na ich bezpieczeństwo. Ich zdaniem ustawa otwiera osobom jedynie deklarującym dysforię - bez potwierdzenia jej diagnozą - dostęp do kobiecych toalet, przebieralni, oddziałów szpitalnych czy więziennych i może to być wykorzystywane do napaści seksualnych.
Szczególne kontrowersje w czasie burzliwej debaty w szkockim parlamencie budziła kwestia obniżenia wieku uprawniającego do wystąpienia o zmianę płci z 18 do 16 lat. Jak przekonywali krytycy ustawy, często osoby w tym wieku są jeszcze zbyt niedojrzałe, by świadomie podjąć tak istotną decyzję, oraz poprawka zabraniająca osobom skazanym za przestępstwa seksualne występowanie o prawną zmianę płci. Poprawka jednak została odrzucona.
Ostatecznie, po burzliwej debacie, która trwała we wtorek i środę do późnej nocy, projekt został w czwartek późnym popołudniem przyjęty. Poparło go 86 posłów, przeciwnych było 39. Ale przeciwko projektowi firmowanemu przez własny rząd zagłosowało dziewięcioro posłów Szkockiej Partii Narodowej, co jest największą rebelią od czasu, gdy ta partia przejęła władzę w 2007 roku.
Jednak wejście w życie ustawy jeszcze nie jest pewne, bo brytyjski rząd zasygnalizował, że może ją zablokować na drodze prawnej ze względu na obawy dotyczące bezpieczeństwa kobiet oraz dzieci, a także ze względu na kolizję przepisów prawnych, jaka nastąpi, gdy osoby ze szkockim certyfikatem płci przeniosłyby się do innych części Zjednoczonego Królestwa.
Źródło: PAP