Do przetaczającej się przez USA dyskusji o dostępie do broni włączył się w poniedziałkowy wieczór szef policji w Dallas, gdzie w czwartek 7 lipca snajper zabił pięciu policjantów, a dziewięć innych osób ranił. David Brown przyznał, że policjanci "nie wiedzą, kto jest dobry, a kto zły" i dlatego podejrzewali, że zostali wtedy zaatakowani przez wielu ludzi.
Brown powiedział, że "wyzwanie" stanowi dla policjantów głęboko zakorzenione i niezmienne od dekad prawo Teksasu, które zezwala osobom mającym pozwolenie na noszenie broni publicznie, pod ręką. Wiele osób nosi ją jako element politycznej deklaracji.
Szef policji wściekły. Funkcjonariusz bezradni?
Tak było w centrum Dallas 7 lipca. Wtedy, wśród kilkuset protestujących wyrażających swoją złość w zw. z brutalnymi zabójstwami czarnoskórych obywateli przez białych policjantów kilka dni wcześniej w Luizjanie i Minnesocie, dziesiątki osób pojawiły się na demonstracji m.in. z automatycznymi karabinami Ar-15.
To dlatego, gdy padły pierwsze strzały, a potem kolejne serie i ludzie zaczęli uciekać, funkcjonariusze myśleli, że atakuje ich wiele osób. Nie wiedzieli, jak mają organizować obronę i kogo chronić, bo nie potrafili określić napastników. Okazał się nim być były weteran wojny w Afganistanie, który działał sam.
- Nie wiemy już, kto jest tym dobrym, a kto tym złym, kiedy zaczyna się strzelanina - powiedział szef policji w Dallas.
Powstrzymał się przed stwierdzeniem, że prawo do posiadania broni powinno zostać ograniczone. Uznał, że będzie mówił o takich sprawach, jeżeli pojawią się projekty ustaw, które będą miały szansę przejść w Kongresie. Równocześnie wylał z siebie jednak wiele żalu, za strzelaniny winiąc w m.in. polityków.
- To, co robimy, co próbujemy osiągnąć, przekracza nasze możliwości. Za dużo żądamy od policjantów, za dużo nakładamy na nich obowiązków. W każdej kwestii istnieje jedna odpowiedź: niech policja to rozwiąże. (...) To politycy muszą zabrać się do pracy. Powinni przestać wymagać od policjantów, by pojawili się na miejscu i załatwili problem za nich. My już mamy pełne ręce roboty. To od polityków zależy nasze bezpieczeństwo - powiedział.
Od razu na wystąpienie Browna zareagował wpływowy przedstawiciel lobby strzeleckiego z grupy Open Carry Texas - Rick Briscoe. Stwierdził on, że szef policji "po prostu się myli w swojej ocenie" podobnych sytuacji i żadnego problemu z określeniem napastników nigdy nie ma. - To naprawdę proste, odróżnić dobrych od złych. Jeżeli policjant znajduje się w tej sytuacji to mówi: stać policja, rzuć broń. Ten niewinny ją rzuci, ten zły prawdopodobnie będzie robił to, co robił do tej pory albo skieruje ogień w stronę policjanta - powiedział.
Autor: adso/kk / Źródło: Reuters