Sekretarz obrony USA Chuck Hagel powiedział w wywiadzie dla dziennika i telewizji Bloomberg, że NATO rozważa opcję wysłania do Europy Środkowej na stałe amerykańskich żołnierzy w związku z zagrożeniem, jakie w Europie stworzyła w ostatnim czasie Rosja. Potwierdził tym samym słowa dowódcy Sojuszu w Europie, gen. Philipa Breedlove'a, którego w czwartek cytował "New York Times".
NATO "broni", nie atakuje. 5 tys. żołnierzy dla pewności
Chuck Hagel powiedział, że rzeczywiście Sojusz Północnoatlantycki rozważa decyzję o skierowaniu w ten region wojsk. - Wysłanie brygady 5 tysięcy żołnierzy jest brane pod uwagę - wyjaśnił.
Bloomberg zwraca uwagę na to, że w 2012 r. administracja Baracka Obamy wdrożyła nową strategię obrony USA, w efekcie której z Europy wycofano dwie z czterech stacjonujących tam brygad - w sumie 10 tys. żołnierzy. Strategia zakładała, że Europa pozostanie kontynentem spokojnym, a Rosja będzie raczej partnerem niż wrogiem, co pozwoli Stanom Zjednoczonym skupić się na Azji Wschodniej.
Hagel wyjaśnił, że propozycje brane pod uwagę przez NATO - m.in. wprowadzenie na stałe floty na Morze Czarne - "nie są przejściem do ofensywy". NATO jest organizacją broniącą, nie atakującą - dodał.
Nowy plan działań NATO powstaje po to, by upewnić "wszystkich członków Paktu o tym, że - tak jak jest zapisane - będziemy bronili każdego z nich".
Z Rosją zawsze jest ryzyko
Hagel stwierdził też jednak, że "jednorazowa agresja" na Krym "nie doprowadzi do przejrzenia i zmiany całej strategii obrony USA", choć "jakiekolwiek działanie militarne w przypadku takiego kraju jak Rosja zwiększa ryzyko".
Amerykański minister zwrócił też uwagę na to, że w razie zmiany krajobrazu militarnego w Europie "Pentagon może sobie nie poradzić ze wszystkimi zobowiązaniami, chyba że Kongres zwiększy wydatki na obronność", które z początkiem tego roku znacząco uszczuplił.
Stany Zjednoczone w swoich bazach na całym świecie mają rozlokowane 400 tys. żołnierzy. Tylko 10 tys. stacjonuje na Starym Kontynencie.
Autor: adso/kka/kwoj / Źródło: Bloomberg