Szalit - symbol troski Izraela


Uwolniony po pięciu latach i czterech miesiącach spędzonych w palestyńskiej niewoli 25-letni sierżant Gilad Szalit w oczach wielu Izraelczyków stał się symbolem troski państwa o swoich żołnierzy i gotowości do ich uwolnienia niemal za wszelką cenę.

Gilad Szalit urodził się w Naharii 28 sierpnia 1986 r. Dwa lata później wraz z rodzicami przeprowadził się do wsi Mizpe Hila w Galilei. W dzieciństwie był miłośnikiem sportu, grał w koszykówkę, pasjonował się kolarstwem - każdego lata oglądał Tour de France. Także dlatego, że po ojcu ma również obywatelstwo francuskie. Będąc w niewoli został uznany za honorowego mieszkańca Paryża.

Szalit skończył szkołę średnią w Manor Kabri, przed powołaniem do wojska pomagał rodzicom w prowadzeniu pensjonatu. W wojsku zgłosił się na ochotnika do jednostki bojowej, i to mimo dość słabego zdrowia. Służył jako działonowy czołgu na granicy Izraela ze Strefą Gazy. Koledzy z wojska uważali Gilada za osobę nieśmiałą.

Szalit miał 19 lat, gdy został porwany przez bojowników Hamasu i dwóch innych zbrojnych grup palestyńskich. 25 czerwca 2006 roku napastnicy przedarli się podziemnym tunelem pod granicą Izraela ze Strefą Gazy i zaatakowali posterunek wojsk izraelskich. Zabili dwóch żołnierzy, jednego ciężko ranili (jest inwalidą), czwartego - Gilada Szalita - porwali do Strefy Gazy.

Niecałe trzy dni później oddziały izraelskiej armii, wspierane przez czołgi i samoloty, zaatakowały Strefę Gazy, by odnaleźć i odbić Szalita. Bez rezultatu.

Jeden z najbardziej rozpoznawalnych Izraelczyków

Twarz ówczesnego kaprala (już będąc w niewoli Hamasu, został awansowany na sierżanta) stała się szybko znana wszystkim Izraelczykom oraz dyplomatom, politykom i dziennikarzom z całego świata. Uwolnienie młodego żołnierza stało się bowiem przedmiotem wielu dyplomatycznych zabiegów i negocjacji oraz licznych publicznych kampanii, prowadzonych przez żołnierzy, organizacje obrony praw człowieka oraz rodzinę porwanego. Rodzice Szalita ustawili namiot przed rezydencją premiera Izraela Benjamina Netanjahu, by non stop przypominać o konieczności oswobodzenia jeńca.

Hamas nie zgadzał się - wbrew międzynarodowym konwencjom o traktowaniu jeńców - nawet na to, by Szalita odwiedzili przedstawiciele Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Po raz ostatni hamasowcy pozwolili na przekazanie znaku życia żołnierza w październiku 2009 roku. Wówczas upublicznili taśmę wideo z Szalitem apelującym do Netanjahu o ratunek. W zamian za przekazanie tych informacji od swego żołnierza Izrael zgodził się wówczas na wypuszczenie 20 więźniów palestyńskich.

W końcu się udało

Władze Izraela wielokrotnie zabiegały o uwolnienie żołnierza, z pomocą mediatorów z Niemiec i Egiptu. Jednak za każdym razem rozmowy kończyły się fiaskiem, a Hamas i Izrael wzajemnie się obwiniały o torpedowanie prób porozumienia w tej sprawie.

Minister obrony Ehud Barak już w 2008 roku zapowiadał, że Izrael zrobi wszystko, by uwolnić swego żołnierza, nawet jeśli będzie to oznaczało konieczność podjęcia "niebezpiecznych operacji". Ostatecznie jednak odbicie jeńca nie powiodło się. Żołnierz nie został uwolniony nawet w czasie operacji "Płynny Ołów" z przełomu 2008 i 2009 roku, w czasie której wojsko izraelskie zabiło w Strefie Gazy ponad tysiąc Palestyńczyków.

W 2010 roku, w czwartą rocznicę porwania Szalita, jego rodzice wystawili namiot pod rezydencją premiera w Jerozolimie, zapowiadając, że pozostaną tam dopóty, dopóki ich syn nie zostanie wypuszczony. Na powrót do domu zdecydowali się dopiero w ubiegłym tygodniu, gdy zostało ogłoszone porozumienie o jego uwolnieniu. Teraz Szalit wraca do domu przez Egipt w czasie święta Sukkot (szałasów), które przypomina o wyjściu Izraelczyków z egipskiej niewoli.

Głosów sprzeciwu nie brakuje

Jak pokazał sondaż przeprowadzony na zlecenie gazety "Jedijot Achronot" - prawie 80 proc. Izraelczyków wyraża poparcie dla umowy o wymianie więźniów, zawartej przez rząd izraelski z Hamasem, za pośrednictwem Egiptu.

W Izraelu nie brak jednak głosów, że wymiana Szalita na 1027 więźniów palestyńskich jest ogromnym błędem władz w Jerozolimie, bowiem wzmocni pozycję radykalnego islamskiego Hamasu i przyczyni się do zwiększenia ryzyka ataków terrorystycznych. Do ostatniej chwili część rodzin ofiar zamachów terrorystycznych próbowała zablokować porozumienie o wymianie, składając petycje do Sądu Najwyższego.

Źródło: PAP