Przedstawiciel syryjskiej opozycji oświadczył w niedzielę, że sekretarz stanu USA John Kerry wywiera na niego nacisk, by wziął udział w planowanych na przyszły tydzień rozmowach pokojowych w Genewie, gdzie ma się dyskutować o wstrzymaniu ataków lotniczych.
Reprezentujący opozycyjne wobec syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada ugrupowania polityczne i zbrojne Wysoki Komitet Negocjacyjny deklarował, że nie przystąpi do rozmów, dopóki strona rządowa nie wstrzyma bombardowań, nie zniesie blokad terytorialnych i nie uwolni więźniów - czego domaga się uchwalona w ubiegłym miesiącu rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Naciski?
Negocjator Mohamad Allusz powiedział Reuterowi, że w trakcie sobotniego spotkania z przedstawicielami Komitetu Kerry "naciskał na nas, byśmy zrezygnowali z naszych humanitarnych praw i podjęli rokowania". - Będzie istotna odpowiedź na te naciski - dodał Allusz bez ujawniania dalszych szczegółów. Na pytanie, czy rozmowy ruszą w tym tygodniu, odpowiedział: pozostawiamy to najbliższym godzinom. Natomiast władze syryjskie zadeklarowały w niedzielę, że w obliczu sukcesów odniesionych w walce ze zbrojną opozycją nie pójdą na żadne ustępstwa wobec niej.
Rok zwycięstwa
- Nie zamierzamy rezygnować dzisiaj z tego, z czego nie rezygnowaliśmy przez ubiegłe pięć lat. Ten rok będzie dla Syrii rokiem zwycięstwa ze względu na bohaterskie czyny i ofiary jej armii oraz jej narodu - powiedział wyższy przedstawiciel rządzącej partii Baas Hilal al-Hilal, wizytując żołnierzy na odbitych ostatnio z rąk rebeliantów terenach pod Damaszkiem. Rozmowy pokojowe w Genewie miały się rozpocząć w poniedziałek, ale cytowany przez Reutera zachodni dyplomata powiedział w niedzielę, iż nie jest prawdopodobne, by doszło do nich przed środą.
Autor: msz/tr / Źródło: PAP