Świat nie wywiązał się ze swojej odpowiedzialności i poniósł porażkę, jeśli chodzi o zapewnienie ochrony niewinnym cywilom w Kongo - stwierdziła Juliette Prodhan przedstawicielka organizacji humanitarnej Oxfam w tym kraju.
Zdaniem Juliette Prodhan społeczność międzynarodowa wyparła się odpowiedzialności za sytuację w tym afrykańskim kraju, nie dostarczając wystarczającego wsparcia miliatrnego rezydującej w Kongu misji ONZ.
Gwałty i polowania na ludzi
- W ostatnim czasie zanotowano zwiększenie się przypadków pracy przymusowej, gwałtów i rozszerzającej się brutalności. (...) Uzbrojeni ludzi po obu stronach konfliktu polują na tych, którzy szukali schronienia przed walkami w Południowym Kivu - powiedziała Prodhan.
Jej zdaniem świat nie dostrzega, jak paląca jest sytuacja w Kongo i dlatego rozmowy na temat rozwiązania kryzysu nie przynoszą konkretnych owoców.
Do tego Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) odnotowała co najmniej 997 przypadków cholery w Północnym Kivu w okresie od października do listopada. W tym samym okresie 855 osób chorych znaleziono w Południowym Kivu. To efekt tragicznych warunków sanitarnych, w jakich żyją uchodźcy, a także skutek niedożywienia i braku dostępu do czystej pitnej wody.
W ostatnim okresie konflikt zmusił ponad 250 tys. ludzi do opuszczenia domów, choć dokładnej liczby nikt nie potrafi podać. Nie wiadomo też, ile osób zginęło.
Wojna w Kongo
Od wielu lat sytuacja w Demokratycznej Republice Konga jest niestabilna. Po ludobójstwie w Rwandzie w 1994 roku, m.in. wskutek napływu uciekinierów Hutu, doszło tam do dwóch wojen kongijskich (lata 1996-1997 i 1998-2003 r.).
Od 2004 roku trwają zaś walki w prowincji Kivu na wschodzie kraju. Od sierpnia trwają tam ciężkie walki pomiędzy siłami rządowymi i rebeliantami pod dowództwem gen. Laurenta Nkundy. W tej chwili w Kongo stacjonuje ok. 17 tys. zagranicznych żołnierzy misji ONZ (MONUC), jednak ostatnio sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Ban Ki-moon uznał je za niewystarczające i poprosił Unię Europejską o przysłanie dodatkowych 3 tys.
Źródło: CNN