Świat potępia wczorajszy atak Sudańskiej Armii Wyzwolenia na żołnierzy Unii Afrykańskiej w Darfurze. Zginęło w nim 20 żołnierzy UA, kilkudziesięciu uznano za zaginionych.
Atak ostro skrytykował zdobywca Pokojowej Nagrody Nobla i bohater walki z apartheidem - anglikański arcybiskup Desmond Tutu, który przyjechał do Sudanu wraz z międzynarodową delegacją mającą pomóc w rozwiązaniu konfliktu w Darfurze. - To tylko pokazuje, jak krytyczna jest sytuacja, jak desperacko musimy szukać pokojowego rozwiązania, by incydenty tego rodzaju się nie zdarzały - powiedział.
Oprócz Tutu w delegacji są m.in. były prezydent USA Jimmy Carter i żona Nelsona Mandeli. Mają się oni spotkać z prezydentem Sudanu Omarem al-Baszirem i z przywódcami opozycji w Chartumie. Później odwiedzą obóz dla uchodźców w Darfurze.
Atak potępił też Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-Moon. Nazwał go "brutalnym i szokującym" i zapowiedział, że winni zostaną ukarani.
To żołnierze, którzy przybyli do regionu by chronić niewinnych przed przemocą. Zaatakowanie ich było bezdusznym i niszczącym aktem. MSZ Wielkiej Brytanii
Sprzeciw wyraziła też Liga Arabska. W jej oświadczeniu możemy przeczytać, że takie akty przemocy nie osłabią międzynarodowej i afrykańskiej determinacji by 27. października w Trypolisie wznowić negocjacje między sudańskim rządem a uzbrojonymi bojówkami. W podobnym stylu wypowiedzieli się ministrowie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii i Francji, David Miliband i Bernard Kouchner, a także rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu.
Źródło: Reuters, TVN24