W stolicy Sudanu, Chartumie, z Nilu wyłowiono 40 ciał, które następnie wywieziono w nieznane miejsce - poinformowali w środę organizatorzy protestów w tym kraju. Tym samym bilans ofiar śmiertelnych rozpędzenia demonstracji w poniedziałek w Chartumie wzrósł do 100.
O wyłowionych z Nilu ciałach poinformował Centralny Komitet Sudańskich Lekarzy, powiązany z głównym organizatorem protestów - Sudańską Federacją Związków Zawodowych Pracowników i Wolnych Zawodów.
Agencje piszą, że poniedziałkowy atak wojska i policji to najkrwawsze zajścia w Sudanie od obalenia w kwietniu prezydenta Omara el-Baszira. We wtorek wieczorem USA, Norwegia i Wielka Brytania wystosowały wspólne oświadczenie, w którym potępiono sudańskie siły bezpieczeństwa za brutalne ataki na protestujących.
Chaos na ulicach
Protest okupacyjny przed siedzibą ministerstwa obrony w Chartumie trwał przez kilka tygodni w związku z toczącymi się negocjacjami przywódców cywilnych z rządzącą Tymczasową Radą Wojskową w sprawie składu nowego organu mającego objąć rządy w kraju.
Rada zaprzeczała, że wojska użyły broni przeciwko protestującym i stwierdziła, że atak miał na celu jedynie wyeliminowanie przestępców z tłumu. We wtorek stojący na jej czele generał Abdel al-Fattah Burhan oświadczył, że opozycja jest współodpowiedzialna za krwawe zajścia w stolicy.
Po ataku protest okupacyjny przed siedzibą ministerstwa obrony został zawieszony, a tłum rozpędzony. Tymczasowa Rada Wojskowa poinformowała, że nie będzie honorować wcześniejszych umów z opozycją.
W środę zaprosiła jednak protestujących do powrotu do negocjacji. Jej szef zapewnił, że osoby odpowiedzialne za poniedziałkowe zajścia będą pociągnięte do odpowiedzialności. Propozycja wznowienia rozmów została odrzucona przez organizatorów protestów. - Nie przyjmujemy zaproszenia Tymczasowej Rady Wojskowej, bo nie wzbudza zaufania. Rodzi strach wśród obywateli na ulicach - powiedział agencji Reutera Madani Abbas Madani, lider opozycyjnych Sił Stojących za Deklaracją Wolności i Przemian (DFCF). - Będziemy kontynuować protesty, opór, strajk i całkowite obywatelskie nieposłuszeństwo - zapewnił z kolei rzecznik Federacji Związków Zawodowych Pracowników i Wolnych Zawodów Mohamed Jusef al-Mustafa. Negocjacje dotyczące sposobu przekazania władzy cywilom i spełnienia warunków stawianych przez wojskowych, którzy chcieli zachować wpływ na sytuację w kraju, zostały zainicjowane 28 kwietnia. W połowie kwietnia, tuż po obaleniu Omara Baszira i przejęciu władzy przez Tymczasową Radę Wojskową, przed budynkiem resortu obrony rozpoczął się siedzący protest.
Międzynarodowy trybunał chce osądzić prezydenta
Niepokoje społeczne w Sudanie wybuchły w grudniu ubiegłego roku. Początkowo spowodowane były rosnącymi cenami, a także brakiem żywności i paliw, szybko jednak zaczęto domagać się dymisji rządzącego krajem przez prawie 30 lat Baszira, który pod presją ustąpił 11 kwietnia.
Byłego prezydenta za zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo w sudańskiej prowincji Darfur chce osądzić Międzynarodowy Trybunał Karny, jednak wojskowi odmawiają jego wydania. W Sudanie wszczęto przeciwko niemu śledztwo w związku z podejrzeniem prania brudnych pieniędzy i posiadania znacznej ilości dewiz z niewyjaśnionych źródeł.
Blisko 39-milionowy Sudan rozwija w ostatnich latach eksploatację zasobów ropy naftowej i złota, ale według Banku Światowego 60-75 procent ludności nadal żyje z rolnictwa. Ogromna większość Sudańczyków utrzymuje się za równowartość mniej niż jednego dolara dziennie.
Autor: akw//kg//kwoj / Źródło: PAP