Kilkadziesiąt strzałów, dwie osoby nie żyją. Bilans ataku w Kanadzie

Aktualizacja:

Kanadyjska policja poinformowała w poniedziałek, że bilans niedzielnej strzelaniny w Toronto wzrósł do dwóch ofiar śmiertelnych. Rany odniosło 12 osób. Wcześniej informowano o jednej osobie zabitej. Na razie nie wiadomo, jakie były przyczyny zajścia.

Rzeczniczka specjalnego oddziału śledczego policji prowincji Ontario Monica Hudon poinformowała, że w wyniku strzelaniny życie straciły trzy osoby, w tym sprawca. Nie podała szczegółów.

Wcześniej szef policji w Toronto Mark Saunders mówił, że funkcjonariusze "przyglądają się wszelkim możliwym motywom" zdarzenia i "niczego nie wykluczają". Dodał, że jest zbyt wcześnie, by przesądzać, czy był to akt terroru.

Jak powiedział, jedna z rannych osób, mała dziewczynka, jest w stanie krytycznym, a stan pozostałych osób na razie nie jest znany.

Początkowo pojawiały się informacje o co najmniej dziewięciu rannych. Później policja sprecyzowała, że postrzelonych zostało 14 osób, z których jedna - dorosła kobieta - zmarła.

Toronto Police Chief Saunders has updated media from scene. 14 victims were shot with a handgun. 1 female adult has died. 1 young girl in critical condition. Suspect is dead (not included in 14 victim total) Witnesses call 416-808-2222 Anonymous tips 1-800-222-8477 #GO1341286 ^sm— Toronto Police (@TorontoPolice) 23 lipca 2018

Napastnik nie żyje

Informacje o strzałach z broni palnej w znanej z licznych restauracji dzielnicy Greektown na przedmieściach Toronto pojawiły się po raz pierwszy około godziny 22 wieczorem czasu lokalnego (4 nad ranem czasu polskiego).

Świadkowie mówią, że słyszeli ponad 20 strzałów. Napastnik zginął - podała policja w Toronto.

Funkcjonariusze znaleźli 29-letniego martwego sprawcę kilka przecznic od miejsca zdarzenia. Doszło tam do wymiany ognia. Na razie nie jest jasne, czy napastnik popełnił samobójstwo, czy zmarł w wyniku strzałów oddanych przez policjantów.

Trwa ustalanie okoliczności zdarzenia oraz motywów sprawcy. - Rozważamy wszystkie możliwe motywy, niczego nie wykluczamy - powiedział dziennikarzom znajdujący się na miejscu zdarzenia szef policji w Toronto, Mark Saunders.

Dzieło "kogoś bardzo zaburzonego"

Członkini rady miejskiej Toronto Paula Fletcher w wypowiedzi dla stacji telewizyjnej CP24 oceniła, że niedzielny incydent "nie jest powiązany z przestępczością narkotykową", lecz wygląda na dzieło "kogoś bardzo zaburzonego". Inna przedstawicielka władz miasta, Mary Fragedakis, przedstawiła taką samą ocenę.

Toronto boryka się w tym roku z dużym wzrostem liczby przestępstw z użyciem broni palnej. Od początku roku liczba zgonów w wyniku tego rodzaju zdarzeń wzrosła o 53 proc. w porównaniu z takim samym okresem w 2017 roku, a liczba strzelanin wzrosła w tym czasie o 13 proc. - wynika z policyjnych statystyk.

Burmistrz Toronto John Tory przyznał na konferencji prasowej, że miasto ma problem z bronią palną, oraz że zbyt wielu ludzi ma do niej zbyt łatwy dostęp.

Autor: mm/adso / Źródło: Reuters, BBC