Ostatnia seria niepowodzeń w rosyjskim programie kosmicznym wywołała niezadowolenie Kremla. Dmitrij Miedwiediew zapowiedział konieczność przeprowadzenia dokładnego śledztwa, znalezienia i surowego ukarania winnych. - Oczywiście nie sugeruję postawienia ich pod ścianą jak za czasów Józefa Wissarionowicza - zastrzegł z przekąsem prezydent.
Seria porażek i awarii, które miały miejsce w tym roku, poważnie nadszarpnęła reputację rosyjskiego przemysłu kosmicznego. Ponieważ jest to jeden z ostatnich powodów do dumy Kremla, któremu brakuje unikalnych osiągnięć na skalę międzynarodową, kondycja tego przemysłu jest oczkiem w głowie rosyjskich polityków.
Ponadto starty rakiet są dochodowym przedsięwzięciem. Zwłaszcza jeśli chodzi o dostarczanie ludzi w kosmos, w czym chwilowo Rosjanie mają monopol.
Problem niedźwiedzia
Jednak w tym przemyśle niezwykle ważna jest niezawodność. - Ostatnie niepowodzenia są poważnym ciosem dla naszej konkurencyjności - przestrzegł Miedwiediew. - To nie oznacza, że stało się coś tragicznego, ale musimy przeprowadzić dokładne badanie i ukarać winnych - stwierdził prezydent.
- Oczywiście nie sugeruję postawienia ich pod ścianą jak za czasów Józefa Wissarionowicza (Stalina - red.) - w specyficzny sposób zażartował Miedwiediew. - Ale musimy ich ostro ukarać finansowo, albo jeśli wina jest oczywista, dyscyplinarnie lub kryminalnie - dodał prezydent.
Przestroga z ust Miedwiediewa padła po ostatecznym stwierdzeniu fiaska misji sondy Fobos-Grunt, która miała pobrać próbki gruntu z księżyca Marsa. Z powodu awarii silników urządzenie utknęło na orbicie Ziemi i za kilka miesięcy spłonie w atmosferze.
We wrześniu zawiodła natomiast rakieta Sojuz wynosząca w kosmos statek z zaopatrzeniem dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, którego szczątki spadły na Syberię. Ponadto w ciągu minionego roku zawiodły kilka razy rakiety wynoszące na orbitę satelity wojskowe i komunikacyjne.
Po każdej awarii padają ze strony władz głośne przestrogi i zapewnienia o znalezieniu oraz ukaraniu winnych. Kreml nie chce jednak dostrzec, że problem jest systemowy. Rosyjskie technologie kosmiczne nieuchronnie starzeją się, a nakłady na rozwój nowych są nikłe. Ponadto kadra techniczna wykształcona w czasach ZSRR również jest coraz starsza i wykrusza się. W miejsce starych inżynierów nie przychodzą nowi, ponieważ płace są śmiesznie niskie w porównaniu do wymaganych kwalifikacji.
Źródło: Reuters, tvn24.pl