Delegalizacji burki, czyli muzułmańskiej szaty zakrywającej całe ciało kobiety, domagają się nie tylko Francuzi. Według "Daily Mail", za wprowadzeniem całkowitego zakazu noszenia burki opowiada się co trzeci Brytyjczyk.
Dwie trzecie ankietowanych przez sondażownię ComRes uznało, że burki powinny być zakazane przynajmniej w takich miejscach jak banki i porty lotnicze. Sześciu na dziesięciu pytanych wypowiedziało się przeciwko wprowadzaniu powszechnego zakazu.
Zdaniem ok. 60 proc. ankietowanych szkoły powinny mieć prawo zabraniania nauczycielkom przychodzenia na lekcje w burkach.
Sondaż ComRes ujawnił ogromne zróżnicowanie poglądów na burkę w zależności od wieku. Zaledwie 15 proc. ankietowanych w grupie wiekowej 18 lat - 24 lata opowiedziało się za zakazem w miejscach publicznych. W grupie powyżej 65 lat było to aż 57 proc.
Partia Niepodległości (UKIP) jest w Wielkiej Brytanii jedyna siłą polityczną, opowiadającą się za całkowitym zakazem burki. Brytyjska Partia Narodowa (BNP) opowiada się za wprowadzeniem zakazu w szkołach.
Francuzi wzywają do "stanowczego potępienia"
Dyskusja na temat burki toczy się także we Francji. Komisja francuskiego parlamentu opublikowała w zeszłym tygodniu raport, w którym zarekomendowała władzom zakazanie muzułmańskich zasłon okrywających całe ciało i twarz m.in. w budynkach administracji czy środkach transportu publicznego.
Komisja wezwała do "stanowczego potępienia" noszenia nikabu lub burki (okryć odsłaniających jedynie oczy) określanych jako "zagrożenie dla godności kobiety".
W 200-stronicowym raporcie komisja przyznała, że nie można zakazać noszenia takich okryć przez kobiety w całej przestrzeni publicznej, zatem także na ulicy, i dlatego zakaz powinien zostać ograniczony do urzędów, szkół, szpitali i środków transportu publicznego. Konsekwencją zakazu noszenia zasłon w urzędach byłaby np. odmowa wypłacenia świadczeń kobietom zasłaniającym wbrew przepisom całe ciało i twarz.
Źródło: PAP