Premier Jamajki Andrew Holness ogłosił stan wyjątkowy w regionie Clarendon po tym, jak w niedzielny wieczór w osobnych atakach z użyciem broni zginęło osiem osób, w tym siedmioletni chłopiec.
- To szansa dla rządu na pełną mobilizację i poważne skupienie się na gangach – powiedział premier Jamajki Andrew Holness na konferencji prasowej zorganizowanej w jego biurze. – Nie możemy pozwolić na normalizację morderstw w naszym kraju – dodał.
Premier nie poinformował, jakie regulacje zostaną wprowadzone, ale zazwyczaj mogą one obejmować godzinę policyjną w nocy, dłuższe okresy przetrzymywania bez formalnych zarzutów oraz możliwość przeszukania nieruchomości przez policję bez nakazów – wskazuje agencja Reutera.
Holness wyraził nadzieję, że ogłoszenie stanu wyjątkowego zapobiegnie zabójstwo odwetowym, twierdząc, że wywiad ostrzegał przed "dużym prawdopodobieństwem" prób odwetu. Premier Jamajki poinformował, że w związku z niedzielnymi strzelaninami aresztowano pięć osób.
Przemoc na Jamajce
Według badania przeprowadzonego przez Insight Crime Jamajka znalazła się na drugim miejscu pod względem liczby ofiar śmiertelnych w regionie Ameryki Łacińskiej i Karaibów.
Holness zauważył, że chociaż w ciągu pięciu lat szacunkowa liczba gangów działających w kraju spadła z 400 do 185, liczby te pozostają "bardzo wysokie".
Wspólnota Kraibów (CARICOM) chce ukrócić rosnącą przemoc z użyciem broni poprzez silniejsze egzekwowanie prawa i powstrzymywanie importu nielegalnej broni palnej. Według danych amerykańskich władz, około 87 procent broni wykrytej na Karaibach pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.
USA radzą swoim obywatelom, aby ponownie rozważyli podróż na Jamajkę w związku z aktami przemocy – polecają całkowite unikanie Clarendon, uznając region za "niedostępny" dla personelu ambasady.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/AndrewHolnessJM