Julian Assange, twórca demaskatorskiego portalu WikiLeaks, może zostać wydany Stanom Zjednoczonych przez Wielką Brytanię - zdecydował brytyjski sąd, rozstrzygając na korzyść amerykańskiego rządu proces apelacyjny o ekstradycję Assange'a do USA. Sędziowie ocenili, że zapewnienia Waszyngtonu dotyczące warunków przetrzymywania twórcy WikiLeaks są satysfakcjonujące. Narzeczona Assange'a zapowiedziała odwołanie się od tej decyzji.
Rząd Stanów Zjednoczonych wygrał w piątek apelację wniesioną w związku ze styczniowym wyrokiem londyńskiego sądu okręgowego. Prowadząca rozprawę sędzia Vanessa Baraitser orzekła wówczas, że wprawdzie opublikowanie tych dokumentów - w tym ujawnienie tożsamości Afgańczyków i Irakijczyków pomagających siłom zachodnim - faktycznie nosi znamiona przestępstwa, jednak nie może on zostać wydany USA, ponieważ jest w złym stanie psychicznym i istnieją obawy, że w więzieniu mógłby odebrać sobie życie.
W wydanym w piątek orzeczeniu w sprawie tej apelacji sędziowie stwierdzili, że sędzia Baraitser oparła swoją decyzję na założeniu, iż Assange będzie poddany właśnie takim surowym procedurom, jednak złożone przez USA zapewnienia są wystarczające. - To ryzyko (samobójstwa – red.) jest w naszym osądzie wykluczone poprzez zapewnienia, które zostały przedstawione. W efekcie jesteśmy przekonani, że gdyby zapewnienia te były przedstawione sędzi (Baraitser), odpowiedziałaby ona na zadane pytanie inaczej. Ten wniosek jest wystarczający, aby rozstrzygnąć to odwołanie na korzyść USA - wyjaśnił Ian Burnett, lord sędzia najwyższy Anglii i Walii.
Odpowiadając na to orzeczenie, narzeczona i obrończyni Assange'a Stella Moris powiedziała, że "będzie odwoływać się od tej decyzji w najbliższym możliwym momencie". Określiła piątkową decyzję sądu jako "niebezpieczną i błędną" oraz "poważną pomyłkę sądową". - Jak to może być sprawiedliwe, jak to może być słuszne, jak to może być możliwe, aby dokonać ekstradycji Juliana do tego samego kraju, który spiskował, aby go zabić? - przekonywała.
Prawnikom Assange'a nadal przysługuje prawo do odwołania się do Sądu Najwyższego Zjednoczonego Królestwa.
Amerykanie zapewnienia ws. twórcy WikiLeaks
Prawnicy reprezentujący władze USA złożyli cztery wiążące zapewnienia, że Assange w przypadku ekstradycji będzie traktowany w sposób humanitarny. Zgodnie z nimi Stany Zjednoczone nie zastosują wobec niego wysoce restrykcyjnej formy odosobnienia przed lub po procesie, choć mogłyby to zrobić, gdyby popełnił kolejne przestępstwo. Assange mógłby ubiegać się o odbycie kary w Australii, której jest obywatelem, a USA zgodziłyby się na przeniesienie go do tego kraju. Władze więzienne zapewnią, że Assange otrzyma "wszelkie leczenie kliniczne i psychologiczne" zalecane przez więziennych lekarzy. Ponadto nie zostałby wysłany do ADX Florence, więzienia zarezerwowanego dla sprawców najcięższych przestępstw.
Prawnicy Assange'a przekonywali, że wszystkie te zapewnienia są "warunkowe, niejasne i po prostu nieskuteczne". Wskazywali, że niezależnie od tego, czy Assange podlegałby specjalnym środkom administracyjnym, dowody przedstawione podczas pierwotnej rozprawy wykazały, że byłby on przetrzymywany "w warunkach skrajnej izolacji", co może doprowadzić go do samobójstwa.
Przywołali też podaną we wrześniu informację portalu Yahoo News, według którego CIA w 2017 roku rozważała zabicie lub porwanie Assange'a. Wskazywali na ryzyko, że CIA może wykorzystać swoje uprawnienia, aby doprowadzić do objęcia Assange'a specjalnymi środkami administracyjnymi "w momencie, gdy postawi stopę w USA", a przedstawione zapewnienia są tak sformułowane, że pozwoliłyby na to.
Sprawa Juliana Assange'a
USA domagają się ekstradycji Assange'a w związku z publikacją przez WikiLeaks w 2010 i 2011 roku tysięcy tajnych dokumentów dotyczących operacji w Afganistanie i Iraku, co - jak przekonują - naraziło na niebezpieczeństwo życie wielu ludzi. Prokuratorzy w USA postawili 50-letniemu Assange'owi 17 zarzutów szpiegostwa i jeden przestępstwa komputerowego, za które łącznie grozi mu do 175 lat więzienia. Assange twierdzi, że zarzuty są motywowane politycznie.
Źródło: Reuters, BBC, PAP