Na międzynarodowym lotnisku w stolicy Bułgarii, Sofii, ogłoszono we wtorek alarm bombowy. Podejrzenie wzbudził mikrobus na belgijskiej rejestracji, który stał bez nadzoru ponad 12 godzin. Rzeczniczka lotniska poinformowała początkowo, że w samochodzie znaleziono materiały wybuchowe. Doniesienia te chwilę później zdementowała jednak policja graniczna.
Zgodnie z przepisami antyterrorystycznymi mikrobus należało sprawdzić na obecność ładunku wybuchowego. Podejrzany pojazd znajduje się na terminalu pierwszym lotniska, obsługującym loty tanich linii. Według policji został zaparkowany około godz. 1 w nocy. Osoba, która go pozostawiła, odleciała około godz. 5 rano. Pojazd wywieziono z parkingu, na lotnisko ściągnięto policję, straż pożarną i służby antyterrorystyczne. Pies policyjny reagował pozytywnie na obecność ładunku wybuchowego, co spowodowało alarm. Na tej podstawie rzeczniczka lotniska podała informację, że znaleziono bombę. Jednak kilkanaście minut później komisarz główny policji granicznej Antonio Angełow poinformował, że bomby nie było. Dodał, że wciąż trwa sprawdzanie bagażu. Mimo wzmocnionych sił policji i nadzwyczajnej sytuacji na terminalu pierwszym lotniska nie zamknięto, lecz loty są opóźnione.
Rzeczniczka lotniska Daniela Veleva poinformowała, że w busie odnaleziono materiały wybuchowe. Na miejscu wciąż pracują służby.
Робот изнася багажа от буса. Следете на живо по @Kanal3_TV ситуацията от #летище #София https://t.co/YOxsJKO5S7 pic.twitter.com/wmiFKAl9cz
— Канал 3 (@Kanal3_TV) December 1, 2015
Autor: kg/ja / Źródło: PAP, Reuters