Wstępna opinia dotycząca działań rządu w Warszawie wokół Trybunału Konstytucyjnego nie wyciekła do prasy z Komisji Weneckiej, a z jednej z 47 europejskich stolic – uważa "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Dziennik "Die Welt" publikuje wywiad z Lechem Wałęsą, który mówi, że jest gotowy do walki o swoje dobre imię, a magazyn "Bloomberg" pisze o tym jak Prawo i Sprawiedliwość zdobywa serca obywateli za pomocą pieniędzy. Zachodnie media #PisząoPolsce
"Po oskarżeniach o szpiegostwo Lech Wałęsa walczy o swój honor. Wzywa do powstania przeciwko nowemu rządowi. Każdy to jest gotowy walczyć o ojczyznę, ma jego poparcie" – pisze na wstępie do wywiadu z byłym polskim prezydentem niemiecki "Die Welt".
Wałęsa gotowy do walki
Pytany w nim o kampanię zniesławienia, jaką podjęło wobec niego Prawo i Sprawiedliwość, Wałęsa mówi o niej jako "barbarzyńskiej" i "posługującej się fałszywymi dokumentami". Były prezydent mówi jednak, że Jarosław Kaczyński traktuje go "jak każdego innego obywatela". Chce siać "strach i przerażenie" - mówi Wałęsa.
Były lider Solidarności przypomina w wywiadzie to, co mówił już w ub. roku, że "Prawo i Sprawiedliwość prowokuje wojnę domową". "Ostateczne pytanie brzmi: kiedy i jak dojdzie do tej eskalacji. A jeżeli dojdzie i młodzi mężczyźni będą gotowi, by stanąć do walki o zbawienie ojczyzny, będę gotowy im przewodzić i wspierać z całych sił (w walce) przeciwko tym siejącym nienawiść" – deklaruje.
Lech Wałęsa jeszcze raz powtarza w wywiadzie, że w latach 70. nie podpisał dokumentów o współpracy z SB, a o tym, że jest "Bolkiem" dowiedział się "w 1980 r., w czasie protestów w gdańskiej stoczni".
Były prezydent dodaje, że "jeszcze się zastanawia" nad taktyką walki z oczerniającymi go osobami. Zapewnia jednak, że dokumenty są fałszywe, a on sam – "jak tylko będzie w stanie tego dowieść" – zacznie walkę z Instytutem Pamięci Narodowej w sądach.
Pytany o to jak zamierza dowieść swojej niewinności, Wałęsa powiedział, że musi obejrzeć dokumenty, a to gwarantuje mu polskie prawo.
Przeciek ws. opinii nie z Komisji Weneckiej
W swoim artykule dot. Polski "Bloomberg" cytuje doradcę prezydenta Andrzeja Dudy, Andrzeja Zybertowicza, który stwierdził na antenie TVN24, że marsze KOD-u mogą być inspirowane przez agentów Kremla i choć ogromna część ludzi wychodzących na ulice nie zdaje sobie z tego sprawy, uczestniczą oni być może "w kolejnym etapie wojny hybrydowej".
"Polska krytykuję Radę Europy" – pisze z kolei "Frankfurter Allgemeine Zeitung" informujący o reakcji rządu w Warszawie na krytykę płynącą pod jego adresem z Komisji Weneckiej będącej ciałem doradczym RE. Komisja napisała w 25-stronicowym dokumencie, że zasady państwa prawa w kraju zostały zagrożone przez działania wokół Trybunału Konstytucyjnego. Rząd Beaty Szydło "przyjął te uwagi jak zniewagę" – wskazuje "FAZ". Cytuje ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, który nazywa prawników Komisji Weneckiej "namaszczonymi" przez "te siły w UE, którym nie podoba się polityka migracyjna Polski".
"FAZ" cytuje unijnych urzędników, którzy tłumaczą, że inne słowa Ziobry o "grze nie fair" ze strony Komisji, która najpierw rzekomo wysłała dokument mediom, a nie kancelarii, są nieprawdą, bo ten wczesny raport trafił "do wszystkich 47 członków Rady Europy" i z pewnością nie wyciekł do mediów z Komisji Weneckiej.
Dodatki na dzieci mogą zrujnować Polskę?
Magazyn "Bloomberg" pisze też o rządzie w Warszawie, który podobno "przyznał dodatki na dzieci przewyższające norweskie", a w końcu Norwegia to "państwo bogate w ropę". "Bloomberg" wylicza, że "średnia (polska) rodzina składająca się z pięciu osób" będzie miała teraz "dochody wyższe o ¼". Jest to ze strony Prawa i Sprawiedliwości "ruch łączący skandynawską dobroczynność i szczyptę kremlowskiego imperializmu". Program dodatków 500 zł na drugie i kolejne dziecko "będzie kosztował prawie połowę budżetu obronnego Polski" – zaznacza "Bloomberg". Norwegia w ramach dodatku na dzieci przekazuje "podobną kwotę", choć – czego nie da się nie zauważyć i co zauważa niżej w tekście magazyn – "tam średnia pensja wynosi 5 tys. dol. miesięcznie".
"Bloomberg" zastanawia się, czy kosztowne programy skierowane do obywateli, którzy będą popierali PiS "w zamian za korzyści finansowe" nie doprowadzą do cofnięcia funduszy unijnych. Chodzi o wyliczenia dot. poziomu deficytu budżetowego.
Jeżeli rząd w Warszawie, który przewiduje, że w 2017 r. Polska wciąż będzie się znajdowała poniżej poziomu zadłużenia wynoszącego 3 proc. PKB, przeliczy się i – jak prognozują niektórzy – dojdzie do złamania tej bariery (3,4 proc.), Komisja Europejska będzie mogła odciąć Warszawę od miliardów euro wsparcia, nim budżet nie wróci do odpowiedniego poziomu.
1 marca w Polsce
Agencja Associated Press zauważyła i odnotowała świętowanie i wspominanie "żołnierzy wyklętych" w Polsce, jakie miało miejsce 1 marca. W swojej depeszy pisze ona o święcie włączonym do kalendarza w 2011 r., które jednak dopiero teraz – wraz z dojściem do władzy nowego rządu – dostało nową oprawę. Święto pozwala upamiętnić walczących po wojnie z władzami komunistycznymi dawnych członków formacji polskiego podziemia, którzy nie złożyli broni, nie godząc się na władzę komunistów w Polsce po II wojnie światowej.
Historycy wciąż nie wiedzą, ilu "żołnierzy wyklętych" zginęło w PRL-owskich więzieniach. Szacunki te wahają się od 8,5 do 25 tysięcy. Wielu masowych grobów i bezimiennych grobów, w których leżą ich szczątki do dziś nie odnaleziono.
Autor: adso//gak / Źródło: Frakfurter Allgemeine Zeitung, Blooberg, Die Welt, AP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl