Sinabung nie śpi


Wulkan Sinabung na Sumatrze nie uspokoił się po niedzielnej erupcji. W poniedziałek ponownie wyrzucił z siebie białe chmury dymu i pył na wysokość ponad 1800 metrów. Okoliczni mieszkańcy uciekają przed zagrożeniem.

W niedzielę z powodu erupcji ewakuowano 12 tys. osób. Stan alarmowy podniesiono tego dnia do najwyższego, czerwonego poziomu.

- Problem w tym, że nie wiemy, czego się spodziewać - powiedział Surono, wulkanolog używający tylko jednego imienia. - Nie wiemy, co spowodowało wybuch, jak długo to potrwa - dodał.

Mieszkańcy okolicznych wsi znaleźli schronienie w meczetach i kościołach - poinformował rzecznik krajowej agencji zarządzania kryzysowego Priyadi Kardono. Porzucone przez nich domostwa i uprawy pokrył ciężki, szary pył. Władze dostarczają poszkodowanym żywność, namioty i lekarstwa. Rozdano ponad 17 tys. masek chroniących drogi oddechowe.

Przebudzenie żywiołu

Po raz ostatni wulkan Sinaburg wybuchł w 1600 roku. Następnie dał o sobie znać jeszcze w 1912 roku, kiedy wydobywały się z niego nieznaczne ilości gazów siarkowych. Do niedzielnego wybuchu był uznawany za wulkan wygasły.

Indonezja leży na obszarze szczególnie zagrożonym trzęsieniami ziemi z powodu wielu uskoków tektonicznych. W 2004 roku potężne trzęsienie u wybrzeży indonezyjskiej prowincji Aceh spowodowało falę tsunami na Oceanie Indyjskim, która zabiła ok. 230 tys. ludzi.

Źródło: PAP, tvn24.pl