W bazie lotniczej na Florydzie spłonął nowy amerykański myśliwiec F-35. Ogień pojawił się w "tylnej części" maszyny podczas startu. Pilotowi nic się nie stało. Niedawno podobna awaria przydarzyła się prototypowi rosyjskiego myśliwca nowej generacji T-50.
Dokładna skala zniszczeń amerykańskiej maszyny nie jest znana. Jak podają amerykańskie media, F-35 jest "poważnie uszkodzony, a prawdopodobnie zniszczony". Wszczęto dochodzenie.
Jak poinformowało lotnictwo wojskowe USA, do awarii doszło podczas startu do lotu treningowego. Pilot przerwał przyśpieszanie na pasie po tym jak "na końcu maszyny pojawił się ogień". Najprawdopodobniej ewakuował się szybko, bowiem według informacji oficjalnej nic mu się nie stało.
Problem z najprostszą wersją
Nie podano co dokładnie się stało. Ogień "na końcu" samolotu może oznaczać pożar w silniku, którego wylot znajduje się właśnie na końcu kadłuba. Poza tym są tam jedynie same w sobie mało palne elementy konstrukcyjne i stery. Po zatrzymaniu ogień z silnika najpewniej rozprzestrzenił się i uszkodził lub całkowicie zniszczył, centralną część samolotu.
Biorący udział w incydencie myśliwiec to F-35 w wersji A, czyli klasycznej, przeznaczonej dla USAF. Ma być najliczniej produkowany i zastąpić starzejące się F-16. Dotychczas z tą wersją było mało problemów w porównaniu z przeznaczoną dla piechoty morskiej wersją B i dla floty wersją C.
Uszkodzony, bądź zniszczony samolot, należał do 33. Skrzydła Myśliwskiego z bazy Eglin, gdzie umieszczono główne centrum szkoleniowe dla przyszłych pilotów F-35. Znajduje się tam kilkadziesiąt nowych myśliwców, zbudowanych w ramach tak zwanej "produkcji przedseryjnej".
Kwestia proporcji
Spalenie jednego egzemplarza F-35 nie jest poważną stratą dla Amerykanów, bowiem dotychczas zbudowano ich już 104. Formalnie nadal nie są przyjęte do służby, co ma nastąpić dopiero w nieokreślonej przyszłości. Prawdopodobnie w ciągu kilku lat. W międzyczasie liczna flota F-35 ma służyć do szerokich testów i szkolenia pilotów. Rozpoczęcie produkcji seryjnej jest planowane na rok 2018.
Znaczna liczba już wyprodukowanych F-35 oznacza, że Amerykanie są w znacznie lepszej sytuacji niż Rosjanie, którym na początku czerwca spalił się jeden z pięciu latających prototypów T-50. Maszyna budowana w ramach programu PAK-FA zapaliła się w locie i po wylądowaniu częściowo spłonęła na pasie. Rosjanie oficjalnie zapewniają, że zniszczenia są małe i samolot szybko wróci do lotów. Jednak ze zdjęć maszyny wynika, że uszkodzenia są poważne i będą wymagały dłuższych napraw.
Oficjalnie zmniejszenie floty T-50 o 1/5 nie spowoduje opóźnienia programu PAK-FA, choć jest to wątpliwe, bowiem dotychczas były już wykorzystywane w pełni, a i tak odwlekano kolejne daty rozpoczęcia oficjalnych prób państwowych czy przyjęcia do służby. Jest bardziej prawdopodobne, że w przypadku utraty jednego ze 104 F-35 nie dojdzie do dodatkowych opóźnień, choć na pewno jest to poważny cios prestiżowy. Program budowy amerykańskiego myśliwca jest o kilka lat opóźniony i znacząco przekroczył założone koszty, przez co jest ostro krytykowany.
Autor: mk/tr / Źródło: news.usni.org, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USAF