Prezydent Serbii Aleksandar Vučić nazwał "idiotką" reporterkę państwowej telewizji, która relacjonowała trwające w kraju demonstracje. Po fali krytyki wydał oświadczenie z przeprosinami, jednak miejscowi dziennikarze odrzucili je zapowiadając, że "nie będą ani śledzić, ani relacjonować aktywności głowy państwa dopóki nie otrzymają stosownych przeprosin".
W sobotę w Niszu, trzecim największym mieście Serbii, odbyła się kolejna masowa demonstracja wywołana tragedią na dworcu kolejowym w Nowym Sadzie w listopadzie 2024 roku, w której zginęło 15 osób. Wydarzenie było relacjonowane na żywo przez wiele mediów kraju, w tym państwową telewizję RTS, która początkowo ignorowała organizowane w Serbii regularnie demonstracje i blokady. Gdy RTS także zaczęła relacjonować rozwijającą się falę protestów, naraziła się na krytykę najwyższych władz państwa. W niedzielę prezydent Vučić, komentując demonstracje, nazwał obecną na miejscu dziennikarkę RTS "idiotką".
Prezydent Serbii przeprasza
Na prezydenta spadła za te słowa ogromna krytyka ze strony RTS i innych serbskich mediów, po których Vučić wydał w poniedziałek oświadczenie i przeprosił. Przyznał, że "nie ma prawa nazywać nikogo idiotą i za to przeprasza". Głowa państwa dodała jednak, że "ma jak najgorsze zdanie o profesjonalizmie" dziennikarzy RTS z Niszu, którzy "są hańbą dla swojego zawodu" i "bardziej przypominają aktywistów politycznych niż reporterów".
Dziennikarze i pracownicy mediów w tym mieście odrzucili te przeprosiny, zapowiadając, że "nie będą ani śledzić, ani relacjonować aktywności głowy państwa dopóki nie otrzymają stosownych przeprosin". "Zgodnie z ustawą o informacji publicznej i mediach dziennikarze mają obowiązek informować opinię publiczną w sposób zgodny z prawdą, terminowy i wyczerpujący o wszystkich wydarzeniach będących przedmiotem zainteresowania publicznego, co uczynili korespondenci RTS w Niszu w ostatnią sobotę" - podkreślili dziennikarze w swoim komunikacie.
Katastrofa na dworcu
Odpowiadający za organizację większości protestów w Serbii studenci domagają się ujawnienia wszystkich umów związanych z remontem dworca w Nowym Sadzie, ukarania winnych napadów na demonstrantów, oddalenia zarzutów wobec uczestników protestów i zwiększenia o 20 proc. wydatków budżetowych na szkolnictwo wyższe. Demonstranci oskarżają władzę o korupcję i zaniedbania, które miały doprowadzić do tragedii 1 listopada ubiegłego roku.
Rząd i prezydent Serbii zapewnili, że wszystkie postulaty zostały spełnione lub zostaną zrealizowane wkrótce. Studenci odpowiedzieli jednak, że żaden nie został dotąd spełniony całkowicie i dlatego kontynuują swoje akcje.
CZYTAJ WIĘCEJ: Cel: całe państwo musi stanąć
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock