Na wtorkowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ pojawiały się wezwania, by pociągnąć do odpowiedzialności sprawców okrucieństw wobec muzułmańskiej mniejszości Rohindża w Birmie. Mówcy nawiązywali do raportu ONZ, który zbrodnie na Rohindżach opisuje jako dokonywane z "zamiarem ludobójstwa".
- Jesteśmy głęboko zaniepokojeni wynikami opublikowanego wczoraj raportu, szczególnie w odniesieniu do naruszeń, które mogą być traktowane jako zbrodnie według prawa międzynarodowego. W tym kontekście chciałabym podkreślić, że aby zapobiec nawrotom przemocy, należy zająć się kwestią bezkarności oraz odpowiedzialności za te zbrodnie – stwierdziła w swym wystąpieniu ambasador RP przy ONZ Joanna Wronecka.
W ubiegłym roku birmańska armia prowadziła zakrojone na szeroką skalę działania wymierzone w muzułmanów Rohindża. Tzw. "operację czyszczenia" w północnej części zamieszkanego głównie przez buddystów stanu Rakhine na zachodzie kraju rozpoczęto po zaatakowaniu 25 sierpnia 2017 roku 30 posterunków policji oraz bazy wojskowej przez rebeliantów z Arakańskiej Armii Zbawienia Rohindżów (ARSA). W raporcie ONZ stwierdzono, że ta operacja militarna, która obejmowała palenie wiosek, była "rażąco nieproporcjonalna do faktycznych zagrożeń dla bezpieczeństwa".
Wronecka przypomniała, że przemoc w stanie Rakhine zmusiła ponad 700 tys. Rohindżów do ucieczki do Bangladeszu. Wyraziła głębokie zaniepokojenie sytuacją humanitarną, szczególnie w stanie Rakhine, gdzie setki tysięcy osób czeka na pomoc. Tymczasem biurokratyczne rozważania, jak mówiła, każdego dnia prowadzą do utraty ludzkich istnień.
Polska polityk apelowała, by międzynarodowa społeczność, po udzieleniu natychmiastowej pomocy humanitarnej, skupiła się na opracowaniu długoterminowej strategii, aby pomóc Birmie w odbudowie kraju.
Nie usprawiedliwiać opóźnień
Uczestniczący w posiedzeniu RB sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres nazwał ucieczkę zdesperowanych uchodźców jednym z najgorszych kryzysów humanitarnych. Przyznał, że mimo podejmowanych przez ONZ wysiłków, w Rakhine wciąż nie ma warunków na powrót przesiedleńców do domu.
- Nie może być żadnego usprawiedliwienia dla opóźnienia w poszukiwaniu godziwych rozwiązań, które pozwolą ludziom powrócić tam, skąd pochodzą, w sposób bezpieczny i godny, zgodnie z międzynarodowymi standardami i prawami człowieka – mówił Guterres.
Krytykował Birmę za odmowę współpracy z organami Narodów Zjednoczonych zajmującymi się prawami człowieka. Odwoływał się też do raportu niezależnej misji rozpoznawczej ds. Birmy powołanej przez Radę Praw Człowieka ONZ.
- W opublikowanym wczoraj sprawozdaniu znalazły się "przykłady brutalnych naruszeń praw człowieka i nadużyć" popełnianych przez siły bezpieczeństwa, które według raportu "stanowią niewątpliwie najpoważniejsze zbrodnie w świetle prawa międzynarodowego" – akcentował szef ONZ.
Guterres wspominał także swe spotkania z uchodźcami żądającymi sprawiedliwości dla tych, którzy ucierpieli najbardziej. - Skuteczna współpraca międzynarodowa będzie miała kluczowe znaczenie dla zagwarantowania, by mechanizmy rozliczenia były wiarygodne, przejrzyste, bezstronne, niezależne i zgodne ze zobowiązaniami Birmy wynikającymi z prawa międzynarodowego – ocenił sekretarz.
Uznał to za niezbędny warunek wstępny dla bezpieczeństwa i stabilności w regionie.
"Tak jak wy, słyszałam wstrząsające relacje"
W posiedzeniu RB wzięła udział także australijska aktorka Cate Blanchett. Zdobywczyni Oscara - która przedstawiła się jako świadek, a nie ekspert - wyznała, że nic nie mogło jej przygotować na cierpienia, które widziała podczas rozmów z uciekinierami w Bangladeszu, gdzie przebywała w marcu jako ambasador dobrej woli Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR).
- Tak jak wy, słyszałam wstrząsające relacje. Opowieści o ciężkich torturach, brutalnie gwałconych kobietach, ludziach, których bliscy zostali zabici na ich oczach. Dzieciach, które widziały swoich dziadków uwięzionych w podpalonych domach – mówiła Blanchett.
Przedstawiała losy uchodźców na przykładzie dwóch kobiet - osiemnastoletniej Laili i dziewięćdziesięcioletniej obecnie Gul Zahar, która przed przemocą musiała uciekać do Bangladeszu już kilkakrotnie. Po raz pierwszy w 1978 roku.
- Jeśli nie podejmiemy teraz działań, rodzina Gul, podobnie jak tysiące innych, nie będzie w stanie uciec przed tą nieustającą pętlą (przemocy), jakiej doświadczyły pokolenia Rohindżów – ostrzegła aktorka.
- Zawiedliśmy Rohindżów wcześniej. Proszę, nie zawiedźmy ich ponownie – nawoływała Blanchett na forum Rady Bezpieczeństwa.
Autor: adso / Źródło: PAP