Wygląda na to, że w Rosji znaleźli się naśladowcy ukraińskich aktywistek Femenu, które zasłynęły ostatnio ścięciem krzyża w centrum Kijowa. Podczas weekendu w Rosji padły cztery krzyże. Sprawcy pozostają nieznani.
Cztery krucyfiksy ustawione na wolnym powietrzu zostały ścięte w regionie Czelabińska na Uralu i w północnym Archangielsku.
Cerkiew wezwała policję do odnalezienia winnych i ich ukarania. - Te działania mówią otwarcie o moralnym poziomie tych, którzy targają się na Cerkiew - mówi cytowany przez "Moscow Times" Wsiewołod Czaplin, odpowiedzialny w hierarchii za relacje z państwem. - Takimi symboliczymi akcjami chcą narzucić swoją wolę większości ludzi - dodaje ojciec Czaplin.
Policja na razie nikogo nie zatrzymała w sprawie, którą określa jako akt wandalizmu. Jeśli jednak znajdzie się oskarżony, grozić mu może do trzech lat więzienia.
Inspirowani Femenem?
Choć sprawcy się nie ujawnili, ani też nikogo nie złapano, rosyjskie media od razu powiązały ścinanie krzyży z procesem Pussy Riot i ukraińską grupą Femen.
To bowiem Ukrainki w ramach ogólnoświatowej akcji solidaryzującej się ze skazanymi na łagier Rosjankami (za "modlitwę punkową" w cerkwi, zinterpretowaną jako "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną") posunęły się najdalej. 17 sierpnia ścięły piłą mechaniczną i powaliły na ziemię ustawiony w centrum Kijowa krzyż ofiar NKWD, ogłaszając swoje rosyjskie koleżanki "ofiarami reżimu putinowsko-cerkiewnego".
"Ścinajcie krzyże - ratujcie Rosję!"
Tym razem jednak Femen zapewnia, że to nie grupa stoi za ścinaniem krzyży z Czelabińska i Archangielska. Jedna z członkiń grupy, Anna Szewczenko, nawołuje jednak, jak pisze "Moscow Times", do kontynuowania w Rosji akcji zapoczątkowanej przez Femen w Kijowie.
Znajduje to potwierdzenie na Facebookowej stronie sygnowanej przez Femen. Obok grafiki przedstawiającej półnagą kobietę ścinającą krzyż, administrator strony napisał: "Pozdrowienia dla zwolenników w Archangielsku. (...) Ułomny reżim Putina trzyma się dzięki krzyżowi. Carowie w Rosji zawsze wykrwawiali lud z poparciem cerkwi. Popieramy wszystkich tych, którzy walczą przeciw cerkiewnej mafii. Ścinajcie krzyże - ratujcie Rosję!".
To nie był pierwszy antycerkiewny akt działającego od 2008 roku Femeny. W lipcu jedna z działaczek z obnażonym biustem i umieszczonym na nagich plecach napisem "Zabić Cyryla" rzuciła się w kierunku patriarchy moskiewskiego, który właśnie wysiadł z samolotu na lotnisku w Kijowie. Dziewczyna zdołała dobiec do duchownego na odległość metra, po czym została zatrzymana przez ochroniarzy.
Mąż Tołkonnikowej przeciw
W najnowszej antykrzyżowej akcji Femen sojusznika nie ma jednak nawet tam, gdzie mógłby się spodziewać. Mąż jednej ze skazanych członkiń Pussy Riot Nadieżdy Tołkonnikowej, Piotr Wierżiłow, odciął się od ścinania krzyży. Dodał, że jest to akt wandalizmu i zapewnił, że grupa nie ma z tym nic wspólnego.
Dlaczego krzyż?
Ataki na krzyże potępił też rosyjski rzecznik praw człowieka Władimir Łukin, nazywając wandali "tchórzami". A rosyjscy dziennikarze zastanawiają się nad wyborem krzyży jako celów ataku. - Jest coś znaczącego w tym, że ta destruktywna siła wzięła na cel nie złote pałace i mercedesy księży, ale proste, drewniane krzyże. (...) Czy dlatego, że ten symbol jest najbardziej bezbronny? - napisał na Facebooku Andriej Złotow, dziennikarz agencji RIA Nowosti zajmujący się sprawami kościelnymi.
Autor: mtom / Źródło: Moscow Times, PAP
Źródło zdjęcia głównego: http://www.arh-eparhia.ru/