Prezydent Nicolas Sarkozy otrzyma nowego, luksusowo wyposażonego Airbusa. Maszyna ochrzczona przez media "Air Sarko One", odbędzie w czwartek pierwszy oficjalny lot - donosi dziennik "Le Parisien". Według mediów łączny koszt nowego samolotu, czyli jego zakupu oraz koniecznej adaptacji wnętrza, wyniósł około 180 milionów euro.
Nowy luksusowo wyposażony Airbus A-330-200 zastąpi w roli oficjalnego służbowego samolotu szefa państwa dwa dotychczas używane Airbusy A-319. Prezydencki samolot w wersji VIP, mogący pomieścić 60 pasażerów, był testowany przez wiele miesięcy w trakcie próbnych lotów na całym świecie.
Według "Le Parisien", w pierwszy lot nową maszyną Sarkozy uda się już 11 listopada na szczyt grupy 20 najbogatszych państw świata w Seulu w Korei Południowej. Dzień później Francja obejmie oficjalnie przewodnictwo tego prestiżowego gremium.
Latający Sarko może wiele
Nowy prezydencki Airbus może pokonywać bez tankowania paliwa 12,5 tys. kilometrów. Oprócz prezydenta będą mogli z niego korzystać w razie konieczności także ministrowie.
Francuska prasa od dawna prześciga się w staraniach o informacje na temat wyposażenia nowej maszyny. Według dziennikarzy, "Air Sarko One" wyposażony jest w system antyrakietowy i urządzenia komunikacyjne umożliwiające całodobową łączność ze światem. Znajduje się w nim m.in. sala konferencyjna, gabinet prezydencki, pokój prywatny z podwójnym łóżkiem i mini-centrum medyczne.
Wbrew wcześniejszym informacjom tygodnika satyrycznego "Le Canard Enchaine", Pałac Elizejski zaprzeczył jakoby w samolocie była wanna. Prezydent podobno zadowolił się kabiną prysznicową. Według oficjeli, nie ma tam też - na przekór krążącym pogłoskom - piekarnika do robienia pizzy.
Po co ten wydatek?
Zakup luksusowego samolotu w dobie światowego kryzysu i oszczędności wywołuje duże emocje. Była socjalistyczna kandydatka na prezydenta Segolene Royal atakowała z tego powodu szefa państwa za rozrzutność. Rzecznik rządu Luca Chatela odpierał te zarzuty, twierdząc, że prezydent potrzebuje samolotu "godnego piątej potęgi świata", który - w przeciwieństwie do "starych" Airbusów-319 - ma najnowsze wyposażenie i może pokonywać długie dystanse bez tankowania paliwa.
W ostatnim czasie Francja wymieniła nie tylko stary samolot prezydenta. Odmłodzono także powietrzną flotę rządu, który otrzymał dwie nowe maszyny Falcon 7X.
Obecnie prezydent Francji nie ma własnego samolotu. Korzysta w zależności od potrzeb i dostępności maszyn z licznej floty francuskich samolotów rządowych. W jej skład wchodzi łącznie osiem mniejszych samolotów z rodziny Dassault Falcon i siedem większych Airbusów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia