Prezydent Nicolas Sarkozy zapewnił dziennikarzy, że jest całkowicie zdrowy, ale potrzebuje odpoczynku. Francuski szef państwa po raz pierwszy skomentował swoją niedzielną niedyspozycję, gdy trafił do szpitala po zasłabnięciu podczas uprawiania joggingu.
- Chciałbym powiedzieć Francuzom, że zdrowie mi dopisuje, że miałem atak zmęczenia, a kiedy prezydent ma problem, jest zupełnie normalne, że Francuzi są o tym powiadomieni - powiedział uśmiechnięty Sarkozy. - Muszę odpocząć - dodał.
- Zdecydowałem, że od tej pory, wszystko będzie całkowicie jasne i jeśli znajdę się w szpitalu lub będę poddany badaniom, powiem o tym - obiecał Sarkozy przed kamerami.
O ropowicy nie powiedział
Wyjaśnił też, dlaczego nie poinformował opinii publicznej o tym, że jesienią 2007 roku przeszedł operację gardła z powodu ropowicy. Ujawnili to później dziennikarze. - Wolałem wtedy, ze względu na dyskrecję, nie wspominać o tym, że miałem ropowicę. Sądziłem, że to prawie nikogo nie interesowało. Lecz kiedy nie mówi się takich rzeczy, sprawy się komplikują - wyjaśnił Sarkozy.
"Nie prowadzę hulaszczego życia"
Podkreślił też, że będzie kontynuował zdrowy tryb życia. - Nie wychodzimy nigdy wieczorem z moją żoną na kolację. Jak wiecie, nie piję i nie palę, choć od czasu do czasu mam słabość do cygar. Nic się tu szczególnie nie zmieni. Nie prowadzę hulaszczego życia, wszyscy o tym wiedzą - zaznaczył. Zapowiedział też, że z powodu niedyspozycji nie ograniczy prezydenckich obowiązków.
Jak podał w poniedziałkowym komunikacie Pałac Elizejski, przyczyną wypadku prezydenta było "omdlenie spowodowane nadmiernym wysiłkiem i upałem, bez utraty przytomności, w następstwie zmęczenia związanego z dużym obciążeniem pracą". Według prezydenckich lekarzy Sarkozy nie cierpi na żadną chorobę, a zasłabnięcie nie ma konsekwencji dla stanu zdrowia szefa państwa. Lekarze zalecili mu jednak "kilkudniowy odpoczynek".
Zgodnie z wcześniejszymi planami, po środowym posiedzeniu rządu, Sarkozy wyjedzie z żoną Carlą na trzy tygodnie wakacji na Lazurowym Wybrzeżu.
Źródło: PAP