Francuski prezydent Nicolas Sarkozy, wraz z przewodniczącym Komisji Europejskiej i szefem dyplomacji UE Javierem Solaną, jedzie do Rosji i Gruzji. W Moskwie będzie nakłaniał prezydenta Dmitrija Miedwiediewa a w Tbilisi Micheila Saakaszwilego do realizacji planu pokojowego.
W ubiegły poniedziałek w Brukseli spotkali się przywódcy państw Unii Europejskiej, żeby rozmawiać o stosunkach z Rosją i sytuacji na Kaukazie. Inicjatorem szczytu były polskie władze i jego dojście do skutku uznały za sukces.
Na szczycie uzgodniono, że UE domaga się, by wojska rosyjskie wycofały się z rdzennego terytorium Gruzji zgodnie z sześciopunktowym planem pokojowym - sygnowanym od początku nazwiskiem Sarkozy'ego.
Podczas szczytu ustalono, że Unia w oczekiwaniu na wypełnienie przez Rosję postanowień planu "odkłada wszystkie dyskusje o strategicznym partnerstwie z Rosją".
"Wiele zależy od Sarko"
I choć prezydent Lech Kaczyński, jak i premier Donald Tusk, dość dobrze ocenili kompromis osiągnięty podczas spotkania, to wspólnie powtarzali, że wiele teraz zależy od poniedziałkowej wizyty Sarkozy'ego w Moskwie.
O jej wstępnych efektach przekonamy się podczas konferencji prasowych francuskiego prezydenta, planowanych na 13:30 z prezydentem Miedwiediewem w Moskwie i 18:30 z Saakaszwilim w Tbilisi.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA