Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał we wtorek "bezprecedensową" ogłoszoną przez władze USA listę rosyjskich polityków i oligarchów związanych z prezydentem Władimirem Putinem. Pieskow ocenił, że ogłoszenie listy może szkodzić ich wizerunkowi.
- Najpierw należy (listę) przeanalizować. Publikacja jest dość bezprecedensowa - powiedział Pieskow.Ocenił także, że "nie należy poddawać się emocjom". Komentując obecność na liście własnego nazwiska, Pieskow zapewnił, że odnosi się do tego w sposób obojętny.
"De facto wszyscy są nazwani wrogami USA"
Zauważył, że dokument zawiera "wiele zastrzeżeń (wskazujących - red.), że w żaden sposób nie są to sankcje ani ograniczenia".
Niemniej - jak dodał - upublicznienie "takiej listy, na której są po prostu wszyscy, na pewno potencjalnie zadaje szkody wizerunkowi i renomie zarówno naszym przedsiębiorstwom i przedsiębiorcom, jak i członkom rządu".
Uznał, że "de facto wszyscy są nazwani wrogami USA". Pieskow powołał się na tytuł dokumentu, nawiązujący do przyjętej w roku 2017 w USA ustawy "O przeciwdziałaniu przeciwnikom Ameryki poprzez sankcje".
- Jeśli przeczytacie tytuł dokumentu, to powiedziano tam, iż celem tych działań jest obrona przed wrogami USA. To jest stanowisko, to jest deklaracja - podkreślił.
Wielka lista nazwisk
Opublikowana we wtorek na żądanie amerykańskiego Kongresu "lista oligarchów" zawiera ponad 200 nazwisk polityków i biznesmenów mających bezpośrednio lub bardzo bliskie powiązania z prezydentem Władimirem Putinem. To osoby kierujące aparatem państwa, jego największymi przedsiębiorstwami i biznesmeni robiący interesy na całym świecie.
Na liście znalazło się też bezpośrednie zaplecze Putina na Kremlu, a także najważniejsi w Rosji politycy - premier Dmitrij Miedwiediew, minister obrony Siergiej Szojgu i szef dyplomacji Siergiej Ławrow.
"Jeszcze większa konsolidacja społeczeństwa"
Wśród przedstawicieli kręgów politycznych Rosji skomentował ją umieszczony na liście przewodniczący Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu, Wiaczesław Wołodin. - Nowe sankcje przeciwko Rosji doprowadzą do jeszcze większej konsolidacji społeczeństwa - zapewnił. Ocenił także, że "nowe ograniczenia wprowadzone przez USA spowodują znaczne szkody dla interesów biznesu europejskiego".
Służby prasowe ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych zapewniły, że obecność na amerykańskiej liście szefa resortu Władimira Puczkowa nie odbije się na pracy resortu. Ministerstwo transportu, którym kieruje również znajdujący się w wykazie Maksim Sokołow, oświadczyło, że resort będzie pracował "z jeszcze większą gorliwością i zapałem".
Natomiast firma Kaspersky Lab, produkująca oprogramowanie antywirusowe, oświadczyła, że nie zgadza się z umieszczeniem jej założyciela i szefa Jewgienija Kaspierskiego "na liście oligarchów". Ten termin zakłada posiadanie wielkiego kapitału, który używany jest do wywierania wpływów politycznych - wskazało przedsiębiorstwo.
"Firma Kaspersky Lab nie wywiera wpływów politycznych na żaden kraj na świecie, w tym na Rosję, i nie może być uważana za 'strukturę oligarchiczną'. Osobisty kapitał Jewgienija Kaspierskiego to jego biznes, mieszkanie w Moskwie i samochód. Ponad 82 proc. swych zysków Kaspersky Lab zarabia poza granicami Rosji" - głosi oświadczenie.
Amerykańską listę skomentowało we wtorek wielu przedstawicieli rosyjskiego establishmentu. Szef komisji spraw zagranicznych wyższej izby parlamentu, Rady Federacji, Konstantin Kosaczow ocenił, że skutki publikacji będą "nadzwyczaj toksyczne". Zachwieją one perspektywami współpracy z USA "na lata" - ocenił Kosaczow w komentarzu na Facebooku.
Autor: adso / Źródło: PAP