Rusza "seksualny Disneyland". Drive-through z prostytutkami


Pierwszy na świecie drive-through serwujący seks rozpoczął działalność. Specjalne miejsce pracy dla prostytutek stoi w szwajcarskim Zurychu. Takie rozwiązanie ma zapewnić kobietom większe bezpieczeństwo i wzmocnić kontrolę nad prostytucją.

Specjalna infrastruktura w postaci budek i zaplecza socjalnego powstała w lecie. Teraz nastąpiło oficjalne otwarcie seksualnego drive-through i wejście w życie nowych przepisów, które mają nakłonić kobiety do korzystania z nowo zbudowanej infrastruktury.

Regulowana prostytucja

Cały kompleks stojący na przedmieściach Zurychu jest otoczony płotem, a wjazdu i wyjazdu pilnują strażnicy. W jednym miejscu stoi szereg drewnianych budek, w którym prostytutki mają oczekiwać na swoich klientów. Tam też mają negocjować z klientem stawki. Po dojściu do porozumienia kobieta ma wsiadać do samochodu klienta.

Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów pan i pani dotrą do szeregu kolejnych budek, ale tym razem większych, do których można wjechać samochodem niczym do garażu. To tam ma dojść do właściwego aktu.

"Sex-boxy" są specjalnie skonstruowane, tak aby kobieta była bezpieczniejsza. Na przykład od strony kierowcy jest bardzo mało miejsca na otwarcie drzwi. Natomiast po stronie pasażera jest dużo miejsca i łatwo można szybko wyjść z samochodu, a następnie uciec przez specjalnie umieszczone "drzwi ewakuacyjne" w tylnej ścianie budki.

Prostytutki mają też do dyspozycji mały budynek z kuchnią i łazienką z prysznicem. Pełnią tam dyżury pracownicy socjalni. Cały kompleks jest zbudowany bardzo schludnie, jest w nim dużo drzew i kolorowych elementów. W założeniu władz ma to go uczynić mniej "smutnym".

Sukces nie jest gwarantowany

W zamian za takie udogodnienia prostytutki muszą się zarejestrować i opłacać dzienną "licencję". Od dzisiaj w Zurychu zakazane jest wyczekiwanie na klientów na ulicy.

Przedstawiciele miejscowych władz i społeczności nie są pewni, czy pomysł z seksualnym drive-through okaże się sukcesem. Są obawy, czy prostytutki będą chciały z niego korzystać. Większość z nich to Rumunki, które pozostają w sidłach mafii.

Część miejscowych mediów oraz mieszkańców jest negatywnie nastawiona do pomysłu i nazywa go "seksualnym Disneylandem", krytykując pomysł władz jako marnowanie pieniędzy. Miejscowy samorząd odpowiada jednak, że ujęcie prostytucji w karby i zapewnienie bezpieczeństwa kobietom jest dobrą ideą.

Autor: mk/ja / Źródło: BBC News