Rosyjskie media podały, że przywódca nacjonalistycznego Prawego Sektora Dmytro Jarosz zamierza "wysadzić" ukraiński parlament. "Nie zrozumiały żartu i zrobiły ze sprawy newsa" – skomentowało sprawę Radio Swoboda.
Lider radykalnej nacjonalistycznej organizacji Prawy Sektor o zamiarach zabrania granatu na najbliższe posiedzenie ukraińskiego parlamentu powiedział na antenie Hromadskie TV. - Uzbrojony będę się czuł spokojniej wśród niektórych deputowanych – ironizował.
- Przebywanie w jednym pomieszczeniu z jawnymi wrogami, to dla mnie dyskomfort. Na najbliższe posiedzenie parlamentu zabiorę granat i rzucę go, gdy zajdzie taka potrzeba. Noszę granat w kieszeni. Poważnie – mówił Jarosz.
Wypowiedź nacjonalisty cytowały rosyjskie i ukraińskie portale, nie wchodząc w szczegóły, czy żartował czy nie. Zdaniem ukraińskiej sekcji Radia Swoboda, słowa Jarosza zostały wyjęte z kontekstu. "Dowcip o granacie został powiedziany w kontekście krytyki pod adresem deputowanych Rady Najwyższej i ukraińskiego rządu.
W tej samej rozmowie Jarosz przekonywał, że nie ma zamiaru używać w parlamencie siły" – informowała rozgłośnia. Przywódca Prawego Sektora w słowach jednak nie przebierał. - Oczywiście można podejść do przewodniczącego posiedzenia i powiedzieć, "udziel mi głosu, bo jak nie, rozbiję ci mordę", ale nie są to metody cywilizowane.
"Posłem zostałem przypadkowo. Chcę walczyć"
Lider Prawego Sektora dostał się do Rady Najwyższej, startując w jednomandatowym okręgu w obwodzie dniepropietrowskim. Wyznał jednak, że jest parlamentem rozczarowany. - Zostałem posłem przypadkowo, chciałbym nadal walczyć – podkreślił. O izbie wypowiedział się, że jest :kłębowiskiem, które ma szanse się zmienić dzięki nowemu układowi sił politycznych".
Jarosz uważa, że żaden z posłów spoza obecnej koalicji rządzącej nie jest w stanie wpływać na decyzje, które ona podejmuje. Na pytanie Hromadskie TV, co chciałby zrobić jako deputowany, odpowiedział: - Będę domagał się ochrony socjalnej ochotników, walczących w Donbasie.
"Przygotowanie bojowe czy wycieczki do jednostek?"
Swoje oddziały ochotnicze przywódca Prawego Sektora tworzył sam. W czasie walk z prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy nie podlegały one jednak rozkazom ukraińskiej armii. Propozycję przejścia na służbę kontraktową w regularnym wojsku organizacja stanowczo odrzuciła. – Nikt z moich ludzi nie zapisał się w szeregi Gwardii Narodowej, bo ćwiczenia, które przeprowadza ta struktura, bardziej przypominają wycieczki do jednostek wojskowych, a nie rzeczywiste przygotowanie bojowe – podsumował Jarosz.
Autor: tas\mtom / Źródło: RadioSvoboda.org
Źródło zdjęcia głównego: Prawy Sektor