Siemion Mogilewicz, gangster o wielu twarzach zamieszany prawdopodobnie w intratny handel rosyjskim gazem, wyszedł na wolność, informuje "Financial Times".
Mogilewicz trafił za kratki pod koniec stycznia 2008 r. w związku ze sprawą oszustw podatkowych związanych z największą rosyjską firmą sprzedaży detalicznej perfum i kosmetyków Arbat Prestige.
Analitycy wskazywali jednak, że sprawa perfumerii to tylko przykrywka, a boss mafii sołncewskiej trafił "pod opiekę" Kremla w związku ze swoją działalnością w branży handlu gazem.
Eksperci łączyli jego nazwisko z firmą RosUkrEnergo, owianym złą sławą pośrednikiem w handlu "błękitnym paliwem" między Rosją, a Ukrainą. Tropy w znajomościach i powiązaniach Mogilewicza prowadziły nawet wprost do bram Kremla.
Gangster na wolności
Teraz jednak, jak informuje "FT", powołując się na adwokata gangstera, Mogilewicz - którego poszukuje amerykańskie FBI - jest na wolności. - Rozmawiałem z nim w piątek, gdy został wypuszczony. Jest szczęśliwy, że jest w domu - oznajmił gazecie Zeev Gordon, izraelski prawnik Mogilewicza (gangster ma też izraelski paszport).
Gordon powtórzył też, że jego klient jest niewinny i nie przyznaje się do żadnych zarzutów w związku z Arbat Prestige. Z aresztu wyszedł też formalny właściciel perfumerii Władimir Niekrasow.
Dlaczego?
Mogilewicz znalazł się na wolności, jak tłumaczy Gordon, ponieważ "nie ma przeciwko nie mu dowodów". Sąd zwrócił sprawę prokuraturze do dalszego uzupełniania, a w tym czasie nie ma podstaw, by Mogilewicz siedział za kratkami.
Rosyjska Prokuratura Generalna milczy w tej sprawie.
Człowiek o Siedmiu Twarzach
Mogilewicz prowadził interesy w wielu dziedzinach – od handlu bronią po machinacje z papierami wartościowymi. Jest związany z Sołncewem, jedną z najpotężniejszych zorganizowanych grup przestępczych nie tylko w Rosji, ale na całym świecie. "Sołncewscy" podporządkowali sobie lokalne grupy przestępcze w wielu krajach europejskich. W Polsce "wasalem" mafijnej organizacji z Moskwy stała się w latach 90-tych grupa pruszkowska. Tajemnicą poliszynela są wyjątkowo bliskie kontakty "sołncewskich" z Gazpromem.
Sam Mogilewicz jeszcze niedawno był uznawany przez ekspertów za jeden z pięciu "kryminalnych autorytetów" świata. Zaczynał jako cinkciarz w latach 70-tych, a teraz jego osobisty majątek ocenia się na miliardy dolarów (w 2005 r. rosyjska prasa pisała o 10-12 mld dolarów "zalegalizowanego" majątku). W swojej bogatej przestępczej karierze kilkanaście razy zmieniał nazwisko i jest znany pod wieloma pseudonimami, od Don Simeona i Sjewy po Don Bankira i Człowieka o Siedmiu Twarzach.
Na listę poszukiwanych przez FBI trafił za udział w machinacjach z akcjami YBM Magnex International Inc., które przyniosły inwestorom straty 150 mln dolarów. Amerykańska prasa oskarżała go o pranie pieniędzy rosyjskiej mafii w Bank of New York. Scotland Yard ściga go za pranie w brytyjskich bankach pieniędzy z handlu bronią, narkotykami i z prostytucji.
W Stanach Zjednoczonych grozi mu 390 lat więzienia i 17 mln dolarów grzywny. Ale wydany Amerykanom zapewne nie zostanie, nie tylko z powodów politycznych. Główną przeszkodą w ekstradycji może być rosyjski paszport Mogilewicza – art. 61 Konstytucji Federacji Rosyjskiej zabrania wydawania własnych obywateli innym krajom, gdzie mają zarzuty kryminalne.
Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24