Rosjanie odbudowują flotę na Bałtyku. Dwa nowe okręty

Najnowsza z korwet - Stoikij, poddawana próbom morskimSevernaya Verf

W stoczni w Sankt Petersbrugu rozpoczęto prace nad dwiema nowymi korwetami dla Floty Bałtyckiej. Będzie to odpowiednio piąty i szósty okręt typu Stereguszczy, który trafi na Bałtyk. Seria tych korwet praktycznie całkowicie odnowi obraz rosyjskiej floty działającej u granic Polski.

Podczas dużej ceremonii w Stoczni Północnej w Sankt Petersburgu pojawił się sam dowódca rosyjskiej floty, admirał Wiktor Czirkow. Uroczystość przebiegła prawie zgodnie z planem. Pewien zgrzyt nastąpił w kontekście terminów ukończenia prac przy obu korwetach. Przedstawiciel stoczni zapewnił, że zgodnie z planem budowa zajmie „tylko” cztery lata. Admirał Czirkow zażartował wówczas z przekąsem, że „może już czas, aby to zajęło 2,5 roku”, czym wywołał mieszaną reakcję rozbawienia i konsternacji.

Odpalenie rakiety przeciwokrętowej typu Klub z nowej korwetySevernaya Verf

Trudna rozmowa o terminach

Z pozoru błahe stwierdzenie admirała ma głębsze znaczenie. Okręty typu Stereguszczy, określane też w Rosji jako okręty projektu 20380, to w sumie nieduże korwety wypierające dwa tysiące ton. Budowanie takich jednostek w cztery lata to kiepski wynik. Dla porównania amerykańskie stocznie są w stanie zbudować pięć razy większe i znacznie bardziej skomplikowane niszczyciele typu Alriegh Burke w niecałe dwa lata. Mniej więcej tyle samo zajmują prace nad nowymi korwetami typu LCS.

Rosyjska flota chciałaby móc oczekiwać podobnych wyników od swoich stoczni, ale są to pobożne życzenia. Wśród gałęzi przemysłu zbrojeniowego upadek ZSRR poczynił największe zniszczenia właśnie w przemyśle stoczniowym. W latach 90. nowych okrętów w ogóle nie produkowano. Powolne odrodzenie rozpoczęło się w ostatniej dekadzie, ale napotyka na poważne problemy. Budowy okrętów ślamazarzą się latami, koszty daleko wykraczają poza założenia i końcowe produkty często odstają od oczekiwań floty.

Dla przykładu prace nad pierwszą korwetą Stereguszczy trwały siedem lat, nad trzema kolejnymi po osiem, bo w międzyczasie postanowiono zmodernizować projekt i stocznia musiała sobie poradzić ze zmianami i zastosowaniem nowszych technologii, co idzie bardzo opornie. Stąd deklaracja przedstawicieli stoczni, że piąty i szósty okręt ma zostać zbudowany w „tylko” cztery lata, co najwyraźniej w ocenie stoczniowców jest powodem do zadowolenia.

Flota ma inne oczekiwania i chciałaby wyników podobnych do tych osiąganych przez stocznie zachodnie. Na to jednak się nie zanosi, bo wymagałoby to głębokiej restrukturyzacji w przemyśle stoczniowym i całej sieci innych firm, które dostarczają podzespoły do okrętów.

Duże wzmocnienie Floty Bałtyckiej

Niezależnie od problemów faktem jest, że budowa nowych korwet choć powoli, ale przynosi efekty. Trzy okręty już normalnie służą w szeregach Floty Bałtyckiej. Czwarty został oddany do użytku w połowie 2014 roku i najpewniej nadal trwają próby oraz szkolenie załogi.

Korwety typu Stereguszczy mają stanowić kręgosłup Floty Bałtyckiej. To najnowocześniejsze rosyjskie okręty na Bałtyku. Pozostałe duże jednostki Floty Bałtyckiej to jeden niemłody niszczyciel Nastojcziwyj zbudowany na początku lat 90., oraz dwie fregaty typu Nieustraszimij, których budowę rozpoczęto jeszcze w czasach ZSRR. Jedną ukończono na początku lat 90. a drugą dopiero w 2007 roku.

Nowe korwety jak na swój rozmiar są dość silnie uzbrojone. Przenoszą między innymi osiem rakiet przeciwokrętowych dalekiego zasięgu Klub, rakiety przeciwlotnicze średniego i krótkiego zasięgu, torpedy i działa oraz działka. Sześć takich okrętów na Bałtyku będzie stanowić bardzo poważną siłę.

Autor: mk/ja / Źródło: tvn24.pl, flotprom.ru

Źródło zdjęcia głównego: Severnaya Verf