Wycofanie wojsk rosyjskich z Gruzji do 10 października znów stoi pod znakiem zapytania. Moskwa uznała piątkową eksplozję za "zamach na porozumienie Miedwiediew-Sarkozy", podczas gdy władze Osetii Południowej otwarcie oskarżają Tbilisi o przeprowadzenie "aktu terrorystycznego". Gruzja odpowiada: to prowokacja.
- Nie mamy żadnych wątpliwości, że te terrorystyczne działania zostały zaplanowane i przeprowadzone przez gruzińskie siły specjalne - Eduard Kokoity, prezydent Osetii Południowej powiedział w rozmowie z rosyjską agencją Interfax.
Do eksplozji, w wyniku której śmierć poniosło siedmiu rosyjskich żołnierzy, a kolejnych siedmiu zostało rannych, doszło w godzinach popołudniowych w okolicy Cchinwali, stolicy separatystycznej prowincji gruzińskiej. Rosyjscy wojskowi zatrzymali wówczas samochód pod zarzutem naruszenia przepisów drogowych i nielegalnego przewozu broni.
- Były tam, w samochodzie, cztery osoby o wyraźnie gruzińskich rysach - powiedział Marat Kulachmetow, dowódca rosyjskich sił w Osetii Południowej.
Gruzinów oskarża także rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych, choć nieoficjalnie. - (Red. - Zamach został zorganizowany przez) Siły, które dążą do destabilizacji regionu - powiedział rosyjskiej agencji RIA-Novosti rosyjski urzędnik, jednak bez podania nazwiska.
Tbilisi ma zachować zimną krew
Temur Iakobaszwili, gruziński minister ds. reintegracji mówi otwarcie: To prowokacja. - Spodziewaliśmy się ich w perspektywie zbliżającego się terminu 10 października, kiedy to rosyjskie wojska powinny zostać wycofane. Mamy nadzieję, że nie przerodzą się one w konfrontację - powiedział gruziński minister. Iakobaszwili podkreślił, że "ważnym jest, by uniknąć wojskowej konfrontacji".
Źródło konfliktu
Rosyjskie siły wojskowe rozlokowane zostały na terenie Osetii Południowej w pierwszej połowie lat 1990 - wówczas na mocy mandatu ONZ, który przyznał im status sił pokojowych.
Teraz obecność w tym rejonie rosyjskich sił wojskowych jest kwestionowana przez państwa europejskie i Stany Zjednoczone. Zachód oskarża Rosję o "nieproporcjonalną" odpowiedź na serię potyczek między południowoosetyjskimi separatystami a gruzińskimi żołnierzami, w wyniku czego w sierpniu doszło do wybuchu pięciodniowej wojny.
Aktualnie, obserwatorzy unijni weszli w kontrolowaną przez Rosjan strefę buforową wokół Osetii Południowej by rozpocząć własną misję pokojową.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA