Rosja nie wyśle na razie swoich wojsk do Kirgistanu - poinformował w sobotę po południu Kreml. Rano tymczasowe władze Kirgistanu zwróciły się do Rosji o militarną pomoc w powstrzymaniu zamieszek na południu kraju. W ostatnich niepokojach zginęło co najmniej 50 osób.
Według szefowej tymczasowego rządu Rozy Otunbajewej, sytuacja w mieście Osz w ostatnim czasie poważnie się zaostrzyła, co może prowadzić do trudnych do przewidzenia skutków. - Potrzebujemy sił wojskowych z innych krajów. Zwróciliśmy się o pomoc do Rosji. Taki list do prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrija Miedwiediewa już został podpisany - powiedziała Otunbajewa.
Rosja mówi "nie"
Nie ma na razie podstaw do wysłania wojsk do Kirgistanu, ale Moskwa zaoferuje temu krajowi pomoc humanitarną - poinformowała rzeczniczka Kremla. - To konflikt wewnętrzny - powiedziała Natalia Timakowa, cytowana przez Interfax.
Dodała, że każda decyzja o wysłaniu wojsk pokojowych do Kirgistanu zostanie podjęta zgodnie z przepisami Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Dziesiątki zabitych
Od czwartku wieczora w Oszu, będącym jednym z bastionów obalonego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa trwają starcia na tle etnicznym. Rzecznik kirgijskiego ministerstwa zdrowia poinformował, że w ostatnich starciach zginęło co najmniej 50 osób, a 663 zostały ranne.
Rosjanie mają niedaleko stolicy Kirgistanu - Biszkeku - bazę lotniczą Kant. Na początku kwietnia, kiedy doszło do obalenia Bakijewa, wysłali tam dodatkowych 150 komandosów.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org