Prowadzone na południu Rosji ćwiczenia wojskowe z udziałem systemów przeciwlotniczych ziemia-powietrze S-300 wywołały zaniepokojenie Ukrainy. Kijów zażądał od Moskwy wyjaśnień. Ukraińcy obawiają się, że manewry obejmą terytorium zbyt blisko jej granicy.
S-300 są najpowszechniej stosowanymi rakietami przeciwlotniczymi dalekiego zasięgu w Rosji. Pierwsze wersje wywodzą się z lat 70., ale do dzisiaj przeszły liczne modernizacje. W najnowszych wersjach mogą zestrzelić samoloty odległe o nawet 200 km i lecące na wysokości do 30 km. S-300 są powoli zastępowane przez nowe S-400.
Ćwiczenia, w których uczestniczą także bombowce Su-24 i myśliwce przechwytujące MiG-31, trwają już w rejonie Astrachania na południu Rosji i zakończą się w piątek - powiedział rzecznik prasowy rosyjskiego Centralnego Okręgu Wojskowego.
Nic groźnego?
Rosjanie zapewniają, że manewry były już planowane wcześniej i nie mają związku z eskalacją napięcia we wschodniej części Ukrainy. Rosyjskie ministerstwo obrony oznajmiło, że celem manewrów było szkolenie rosyjskich sił zbrojnych w "odparciu zmasowanego ataku rakietowego". Ukraińskie władze domagały się w czwartek wyjaśnień w sprawie "operacji militarnych w pobliżu granicy z Ukrainą", które według niej rozpoczęły się we wtorek. Ukraińskie MSZ wyraziło szczególne zaniepokojenie ćwiczeniami "na wielką skalę" w przygranicznych regionach Rostowa nad Donem i Stawropola. Lotnictwo rosyjskie przeprowadzi w sierpniu osobne ćwiczenia przy wykorzystaniu S-300 i bardziej nowoczesnej wersji systemu rakietowego czwartej generacji typu ziemia-powietrze S-400, a także systemów Pancyr-S1 – rosyjskiego samobieżnego przeciwlotniczego zestawu artyleryjsko-rakietowego.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru