Amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) w swojej najnowszej analizie opisuje krytykę frakcji "siłowików" (przedstawicieli struktur siłowych) wobec rosyjskiego resortu obrony. Kreml w dłuższej perspektywie będzie starał się zadowolić tę grupę - ocenia ISW.
Frakcja obejmuje osoby z otoczenia Władimira Putina, które "wystawiają siły do walki na Ukrainie" - podaje think tank, wymieniając takie postaci jak przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow i biznesmen Jewgienij Prigożyn odpowiedzialny za najemniczą formację nazywaną grupą Wagnera. Kadyrow nawołuje do odwetu wobec Ukrainy i "starcia miast ukraińskich z powierzchni ziemi", Prigożyn - według mediów - w prywatnych rozmowach ostro krytykuje ministerstwo obrony Rosji.
"Siłowicy znaleźli się w konfrontacji z Putinem w sprawie postępów rosyjskiej wojny na Ukrainie, co unaocznia ich znaczenie w strukturach władzy rosyjskiej" - oceniają amerykańscy analitycy.
ISW zwraca uwagę, że w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy władze okupacyjne sygnalizują, że zabiegi o "ewakuowanie" cywilów na wschodni brzeg Dniepru są częścią szerszego programu przesiedlenia. Wyrażenia "program przesiedlenia" użył przedstawiciel władz okupacyjnych Kyryło Stremousow, który oświadczył, że programem tym ma zostać objętych 60 tysięcy osób. Oznacza to, że administracja okupacyjna "uważa ewakuację za zwiastun stałego przesiedlenia znacznej liczby ludności ukraińskiej". Może to oznaczać pogwałcenie prawa międzynarodowego - ostrzega ośrodek.
Przedstawiciele mniejszości etnicznych nadal mobilizowani
Według ocen instytutu, który opiera się na otwartych źródłach i doniesieniach mediów, w Rosji nadal mobilizowani są na wojnę mężczyźni należący do mniejszości etnicznych. Trwająca mobilizacja powoduje, że z Rosji wyjeżdża siła robocza, co tworzy napięcia na rynku pracy. Niezależny portal "Wiorstka" podał we wtorek, że w obawie przed mobilizacją wyjeżdżają pracownicy administracji moskiewskiej, a nawet ministerstw (oświaty i rozwoju cyfrowego) i banku centralnego. Z doniesień portalu wynika, że w moskiewskim merostwie ubyło 20-30 proc. pracowników działów IT. Dziennik gospodarczy "RBK" informował, że w październiku o połowę wzrosło zapotrzebowanie na pracowników zatrudnianych na podstawie umów tymczasowych.
Źródło: PAP