Były dowódca z najemniczej Grupy Wagnera uciekł z Ukrainy do Norwegii po tym, jak był świadkiem "zabijania i złego traktowania przez Rosję nowych żołnierzy przywiezionych na front". Andriej Miedwiediew powiedział również w nagraniu opublikowanym na portalu Gulagu.net, że obawia się o swoje życie i zamierza ubiegać się o azyl. - Boję się umierania w agonii. Co oni robią? Zabijają. Jestem dla nich gadającą głową - powiedział wagnerowiec.
W niedzielę Radio Swoboda na podstawie doniesień rosyjskiego niezależnego portalu Gulagu.net poinformowało, że Andriej Miedwiediew, były dowódca oddziału w związanej z Kremlem prywatnej firmie wojskowej, znanej jako Grupa Wagnera, wystąpił o azyl polityczny w Norwegii.
Portal Gulagu.net opublikował nagranie, na którym były wagnerowiec mówi o swojej służbie w prywatnej armii i jak z niej zbiegł. - 6 lipca 2022 roku podpisałem kontrakt z tą firmą (Grupą Wagnera) i wyjechałem do Ukrainy. Zostałem przydzielony do 7. kompanii szturmowej 4. plutonu, gdzie zostałem dowódcą 1. drużyny - mówił.
Według niego do jednostki "w sierpniu zaczęli (kierownictwo grupy - przyp. red.) sprowadzać więźniów z różnych więzień Federacji Rosyjskiej do służby wojskowej". - Ogólnie rzecz biorąc, ich stosunek (do nas) zmienił się, gdy przybyli więźniowie. Nie uważali nas już za ludzi - powiedział.
"Zabójstwa więźniów", "głupie rozkazy" i "środek odstraszający"
Miedwiediew dodał, że "firma jednostronnie zmieniła mu umowę". - Nie pytając mnie o zdanie, przedłużyli ją do sześciu miesięcy, a potem do ośmiu. Po tym wyjechałem bez pozwolenia, bo nie podobało mi się to, co się tam zaczęło dziać. Mianowicie to, że po przybyciu tych więźniów działy się dziwne rzeczy: zabójstwa więźniów (zrekrutowanych przez Grupę skazańców - red.) przez naszych własnych ludzi, przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa (Grupy) Wagnera, głupie rozkazy wydawane przez naszych dowódców - relacjonował.
- Wiem na pewno o trzech przypadkach, w których ranni więźniowie, którzy próbowali uciekać ze szpitali, zostali zastrzeleni. Ponadto 10 osób zostało zastrzelonych na poligonie na oczach zrekrutowanych więźniów, którzy właśnie przybyli. Zrobiono to jako środek odstraszający: "Są zdrajcami, odmawiają (walki). Zobacz, co się z nimi dzieje" - kontynuował.
"Boję się umierania w agonii". Wagnerowiec chce uzyskać azyl
Według relacji mężczyzny, ścigali go jego "pracodawcy". - Grupa Wagnera, (Jewgienij) Prigożyn i jego banda, rosyjska FSB, wydział śledczy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Groziło mi złapanie, zabicie, zastrzelenie lub coś gorszego - przekonywał.
- Boję się umierania w agonii. Co oni robią? Zabijają. Jestem dla nich gadającą głową, po co im to wszystko? Myślę, iż to cud, że udało mi się uciec, że udało mi się ukryć tam na kilka miesięcy i przyjechać tutaj. Nie sądzicie, że to cud? Ja myślę, że tak - dodał.
Na nagraniu Miedwiediew mówił również, że "planuje ubiegać się o azyl polityczny u władz norweskich, aby uzyskać status uchodźcy".
Policja chce przesłuchać Rosjanina. "Ma status świadka"
Według relacji Miedwiediewa, przekroczył on ośnieżoną granicę, przedzierając się przez ogrodzenia z drutu kolczastego i unikając patrolu granicznego z psami. Później słyszał strzały strażników, zaczął biec przez las i po cienkim lodzie. Norweska policja poinformowała natomiast, że cudzoziemiec został aresztowany w nocy z czwartku na piątek po nielegalnym przekroczeniu granicy rosyjsko-norweskiej i ubiega się o azyl.
Jego norweski prawnik Brynjulf Risnes przekazał Reuterowi, że Rosjanin przebywa teraz w "okolicy Oslo", ale nie podał szczegółów. - Dla niego ważne jest, aby władze imigracyjne jak najszybciej wyjaśniły jego status - oznajmił.
Kripos, norweska krajowa policja kryminalna, odpowiedzialna za prowadzenie dochodzeń w sprawie zbrodni wojennych, poinformowała we wtorek, że chce przesłuchać Miedwiediewa. "Sam wyjaśnił, że był częścią Grupy Wagnera i dla Kripos interesujące jest posiadanie informacji na temat tego przedziału czasowego" - podano w oświadczeniu. Dodano, że "Miedwiediew ma status świadka".
Risnes wskazywał, że wagnerowiec nie rozmawiał jeszcze z norweską policją i nie osiągnięto porozumienia w sprawie przesłuchania. Prawnik odmówił podania dokładnej informacji, gdzie Miedwiediew walczył w Ukrainie. - On mówi, że brał udział w bitwie, która, jak twierdzi, była jasną sytuacją bojową i że nie miał kontaktu z cywilami - powiedział Risnes.
Prigożyn komentuje słowa Miedwiediewa
Tymczasem założyciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, bliski sojusznik prezydenta Rosji Władimira Putina, przekonywał, że Miedwiediew pracował w norweskim oddziale Wagnera i "źle traktował więźniów". "On jest bardzo niebezpieczny" - stwierdził w oświadczeniu biznesmen nazywany "kucharzem Putina" ze względu na jego firmę cateringową obsługującą Kreml.
W oświadczeniu nie odniósł się do oskarżeń dotyczących zabójstw lub złego traktowania więźniów przez wagnerowców.
Źródło: Reuters, PAP