Rosja postawiła warunki: gruzińskie wojska mają opuścić Osetię Południową, a Tbilisi zobowiązać się do nie stosowania siły na terytorium Osetii Południowej i Abchazji - oświadczył ambasador Rosji w Polsce Władimir Grinin. Wcześniej Moskwa odrzuciła rozejm zaproponowany przez Unię Europejską.
- Po pierwsze, Gruzja powinna wycofać wojska z terytorium Osetii Południowej. Po drugie, powinna ogłosić, że jest gotowa niezwłocznie podpisać porozumienie o nie użyciu siły w Południowej Osetii i oczywiście w Abchazji, gdzie sytuacja również nie jest ciekawa - oświadczył rosyjski ambasador. Grinin podkreślił, że piątkowy atak wojsk gruzińskich Rosja uważa za "zdradziecki akt agresji".
Moskwa odrzuca rozejm
Kreml nie czekał na jadących do Moskwy europejskich dyplomatów i odrzucił tekst porozumienia, który wcześniej podpisał prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. Powód: Rosjanie twierdzą, że gruzińskie wojska nadal prowadzą działania na terytorium Osetii Południowej. Tymczasem, według doniesień gruzińskich, do pełnego wycofania wojska doszło w niedzielę
- Według informacji rosyjskich sił pokojowych w Południowej Osetii, Gruzja wciąż używa siły militarnej i dlatego nie możemy brać pod uwagę [podpisania] tego dokumentu - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka prasowa Kremla.
Jednocześnie premier Rosji Władimir Putin skrytykował Stany Zjednoczone. USA oberwało za pomoc w przerzuceniu wycofywanych z Iraku gruzińskich żołnierzy. Jak powiedział Putin, Zachód myli agresorów z ofiarami.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24