"Odkrycie" pod Gelendżykiem "powinno zostać objęte sankcjami"

Źródło:
RBK, Echo Moskwy, finanz.ru, tvn24.pl
Fundacja Nawalnego opublikowała materiał "Pałac dla Putina"
Fundacja Nawalnego opublikowała materiał "Pałac dla Putina"
instagram.com/navalny
Fundacja Nawalnego opublikowała materiał "Pałac dla Putina"instagram.com/navalny

Luksusowa posiadłość w pobliżu Gelendżyku nad Morzem Czarnym może zostać objęta sankcjami USA, Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii – podał portal RBK, powołując się na opinie ekspertów. Właścicielem nieruchomości ogłosił się miliarder Arkadij Rotenberg, figurujący na listach sankcyjnych. Według znanego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego pałac został zbudowany dla Władimira Putina.

Jeśli Arkadij Rotenberg posiada bezpośrednio lub pośrednio więcej niż 50 procent tej własności, to powinna ona automatycznie podlegać pod sankcje USA i UE, podobne do tych, którym podlega sam Rotenberg – przekazał w poniedziałkowej publikacji portal RBK, cytując byłego doradcę w administracji Baracka Obamy Briana O'Toole'a.

W praktyce oznacza to, że obywatelom i firmom z USA zabrania się dokonywania jakichkolwiek transakcji z obiektem, na przykład dostarczania towarów.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Posiadłość pod Gelendżykiem może zostać objęta także restrykcjami UE i Wielkiej Brytanii. - Jeśli firma lub aktywa są kontrolowane przez osobę, która trafiła na listę sankcyjną, europejskie firmy i osoby fizyczne są zobowiązane do wstrzymania płatności na takie aktywa – tłumaczył RBK jeden z prawników, reprezentujący w Niemczech interesy klientów objętych sankcjami.

Restrykcje ze strony UE i Wielkiej Brytanii mogą oznaczać zakaz transakcji obejmujących eksport towarów i technologii z UE dla osoby lub podmiotu objętego sankcjami.

Tak wygląda posiadłość w Gelendżyku na południu Rosjiinstagram.com/navalny

18 tysięcy metrów kwadratowych

Rosyjski miliarder Arkadij Rotenberg, uważany przez rosyjskich dziennikarzy za przyjaciela prezydenta Władimira Putina, ogłosił pod koniec stycznia, że to on jest właścicielem luksusowej posiadłości pod Gelendżykiem nad Morzem Czarnym. Wcześniej Fundacja Walki z Korupcją opozycjonisty Aleksieja Nawalnego opublikowała nagranie nazwane "Pałac dla Putina", a jego autorzy utrzymywali, że budowę posiadłości o powierzchni niemal 18 tysięcy metrów kwadratowych, której wartość oszacowano na ponad miliard dolarów, finansowały rosyjskie firmy państwowe i prywatne związane z przyjaciółmi prezydenta Rosji.

W materiale fundacji pojawił też sam Nawalny, który nazywa Putina "najbogatszym człowiekiem świata".

Zarówno Putin, jak i jego rzecznik Dmitrij Pieskow krytykowali materiał, utrzymując, że jest "oszustwem". Prezydent dowodził, że nie oglądał nagrania o pałacu pod Gelendżykiem, niemniej - jak stwierdził - "nic z tego, co tam pokazano, nie należy ani do niego, ani do jego krewnych".

Później Pieskow wyznał przed dziennikarzami, że "nie ma prawa ujawnić nazwisk" właścicieli posiadłości. "Kreml najwyraźniej ma trudności ze znalezieniem w Rosji zamożnych obywateli, którzy zgodziliby się publicznie ogłosić właścicielami pałacu w Gelendżyku" – komentował po deklaracji rzecznika Kremla portal finanz.ru.

Na uroczystości wręczenia nagród państwowych. Władimir Putin i Arkadij Rotenberg. Zdjęcie opublikowały służby prasowe Kremla kremlin.ru

"Bardzo podoba mi się biznes hotelarski"

- Teraz nie będzie to tajemnicą: to ja jestem beneficjentem – wyznał Arkadij Rotenberg kanałowi Mash na komunikatorze Telegram. - To był dość trudny obiekt, było wielu wierzycieli, ale udało mi się zostać beneficjentem. To odkrycie: to miejsce jest wspaniałe – przekonywał. Rotenberg mówił także, że planuje na terenie wybudować hotel apartamentowy. - Dlatego jest tam dość duża liczba pokoi. Bardzo podoba mi się biznes hotelarski, nie wspominając już o przekształceniu go w biznes turystyczny w przyszłości – zapewniał. Rotenberg mówił, że zajmuje się tym biznesem od kilku lat, w szczególności jest właścicielem "niektórych obiektów na Krymie, Dalekim Wschodzie i w Ałtaju".

W te tłumaczenia wątpią współpracownicy Nawalnego. - Nie ma takich hoteli apartamentowych, które znajdują się pod ścisłą ochroną FSB (Federalnej Służby Bezpieczeństwa – red.), gdzie trzeba przejść cztery punkty kontrolne, gdzie podwozie samochodu jest dokładnie sprawdzane – skomentowała wypowiedź miliardera Marija Piewczich, szefowa oddziału śledczego Fundacji Walki z Korupcją, cytowana w poniedziałek przez radio Echo Moskwy.

- Wokół tej posiadłości znajduje się duża otulina, lasy należące do FSB. Znajduje się tam przejście graniczne nadzorowane przez FSB. Struktura ta nie zezwala na przepływanie łodzi w rejonie przylądku. Daje pozwolenie na obejście go o jedną milę morską. Osoba, która zbudowała ten pałac, twierdzi, że został zbudowany dla Putina. Ludzie, którzy tym się zajmowali, trafili później do administracji prezydenta. A Rotenberg? Nawet nie może odpowiedzieć, kiedy go kupił – przekonywała Piewczich.

Strefa zakazu lotów

W materiale "Pałac dla Putina" padło stwierdzenie, że nad posiadłością obowiązuje strefa zakazu lotów. W komunikacie, przesłanym portalowi RBK 27 stycznia, FSB podała, że "strefa zakazu lotów w rejonie przylądka Idokopas w pobliżu Gelendżyku nad Morzem Czarnym została utworzona w interesie bezpieczeństwa granic".

"Strefa zakazu lotów w pobliżu Gelendżyku powstała w lipcu 2020 roku w związku ze wzmożoną aktywnością wywiadowczą szeregu sąsiadujących państw, w tym należących do NATO" – brzmiał komunikat.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: RBK, Echo Moskwy, finanz.ru, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: instagram.com/navalny