Rosja ogłasza odwrót z Chersonia. Generał Mieczysław Bieniek: z punktu widzenia politycznego to jest kompletny blamaż

Źródło:
TVN24, PAP
Pełczyńska-Nałęcz: Kreml musi powiedzieć społeczeństwu, że sprawy nie idą zgodnie z planem
Pełczyńska-Nałęcz: Kreml musi powiedzieć społeczeństwu, że sprawy nie idą zgodnie z planemTVN24
wideo 2/4
Pełczyńska-Nałęcz: Kreml musi powiedzieć społeczeństwu, że sprawy nie idą zgodnie z planemTVN24

Z punktu widzenia wojskowego ja bym taką decyzję podjął, żeby nie tracić żołnierzy i sprzętu, ale z punktu widzenia politycznego to jest kompletny blamaż - mówił o decyzji o wycofaniu wojsk rosyjskich z Chersonia generał Mieczysław Bieniek. Była ambasador Polski w Moskwie doktor Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zaznaczyła, że "to jest kolejna już sytuacja, w której Rosjanie w taki lub inny sposób muszą powiedzieć społeczeństwu, że sprawy zdecydowanie nie idą tak, jak były planowane". 

Na Chersońszczyźnie trwa ukraińska kontrofensywa. W środę minister obrony Rosji Siergiej Szojgu wydał rozkaz wycofania sił rosyjskich na lewy (wschodni) brzeg Dniepru. Decyzja ta została podjęta po meldunku złożonym przez generała Siergieja Surowikina, głównodowodzącego rosyjskich jednostek na Ukrainie. Władze cywilne i wojskowe w Kijowie nie potwierdzają odwrotu przeciwnika, podkreślając, że oddziały wroga wciąż znajdują się w Chersoniu, a zamiary Kremla nie są jasne i należy zachować wobec nich daleko idącą ostrożność.

Do sprawy odniosła się doktor Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie oraz generał Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy NATO do spraw transformacji.

Generał Bieniek: z punktu widzenia politycznego to jest kompletny blamaż

Pytany o decyzję Rosjan, generał Bieniek ocenił, że "z punktu widzenia wojskowego, gdybym ja miał taka decyzję podjąć, to pewnie bym ją podjął w trosce o żołnierzy, którzy mają tam w tej chwili beznadziejną sytuację jeśli chodzi o zaopatrzenie w środki walki, w amunicję, w środki żywnościowe, w leki". - Natomiast ta decyzja podjęta w świetle kamer niesie w sobie elementy jakiejś chytrej pułapki. Ewakuacja ludności cywilnej z Chersonia trwała już od kilku dni. Ci ludzie przymuszani byli bądź dobrowolnie opuszczali swoje mieszkania, a w ich miejsce żołnierze rosyjscy przebrani za cywili zaczęli wchodzić - mówił gość TVN24.

- Strona ukraińska obserwuje wykonywanie stanowisk ogniowych, zaminowywanie poszczególnych sektorów, wzmacnianie pewnej ilości sprzętu. Może to świadczyć o tym, że częściowo będą wycofywali sprzęt i ludzi, ale zostawią tam pułapki, w które chcieliby zręcznie wciągnąć stronę ukraińską i zmasakrować ich ogniem karabinów maszynowych, moździerzy, dział. Strona ukraińska planuje tę operację bardzo starannie (…) i nie dadzą się szybko w to wciągnąć - ocenił generał.

Generał Bieniek: z punktu widzenia wojskowego ja bym taką decyzję podjął, ale z punktu widzenia politycznego to jest kompletny blamaż
Generał Bieniek: z punktu widzenia wojskowego ja bym taką decyzję podjął, ale z punktu widzenia politycznego to jest kompletny blamaż TVN24

- Z punktu widzenia wojskowego ja bym taką decyzję podjął, żeby nie tracić żołnierzy i sprzętu, ale z punktu widzenia politycznego to jest kompletny blamaż - zaznaczył.

"Wizerunek Putina na tym wydarzeniu zdecydowanie cierpi"

- To jest kolejna już sytuacja, w której Rosjanie w taki lub inny sposób muszą powiedzieć społeczeństwu, że sprawy zdecydowanie nie idą tak, jak były planowane – oceniła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

- Poczynając od wycofania się spod Kijowa, potem przy operacji wycofania się z terenów wschodu Ukrainy koło Charkowa, a teraz Chersoń, który miesiąc temu został ogłoszony częścią Federacji Rosyjskiej, stolicą nowego podmiotu Federacji Rosyjskiej. W tym momencie Rosjanie w świetle własnego prawa i tego politycznego przekazu, który przecież był świętowany, wycofują się z własnego terytorium i w jakiś sposób muszą to sprzedać społeczeństwu - dodała.

Zauważyła przy tym, że "prowojenny internet" w Rosji jest wściekły. - Tam są takie przekazy, które kilka miesięcy temu były w ogóle niewyobrażalne. Nawet w przestrzeni publicznej w Rosji jest krytyka armii, krytyka tego, co się dzieje - mówiła.

- Już w ramach kręgu Putina są ludzie, tacy jak [przywódca Czeczeni Ramzan] Kadyrow, którzy publicznie mówią, że armia nie daje rady i ponosi porażkę za porażką. Wizerunek Putina na pewno na tym wydarzeniu zdecydowanie cierpi – zaznaczyła.

"Oni nie potrafią prowadzić współczesnej operacji wojskowej"

Generał Bieniek ocenił, że na Kremlu "zdają sobie sprawę, jak wiele żołnierzy stracili i w tej chwili fakt jest taki, że Rosjanie przeszli do w miarę zorganizowanej obrony, zatykając te dziury poborowymi, zmobilizowanym, i ci 'mobicy' zatykają dziury, ginąc masowo, nie mając uzbrojenia, dowodzenia, współdziałania".

- Stan armii Federacji Rosyjskiej widzimy, jaki jest. (…) W działaniach konwencjonalnych, w działaniach lądowych te wszystkie elementy - dowodzenie, morale, logistyka, zaopatrzenie, współdziałanie - to wszystko leży. Tego nie ma. (…) Oni nie potrafią prowadzić współczesnej operacji wojskowej, oni dopiero teraz odkrywają od 1941 roku po raz pierwszy, w jaki sposób organizuje się obronę - zaznaczył.

- Z punktu widzenia wojskowego oddanie Chersonia odcina zupełnie możliwość ofensywną Rosjan uderzenia w kierunku Odessy - ocenił.

"To jest wojna na długo i wszyscy to już dobrze rozumieją"

Zapytana o to, czy to, co dzieje się na froncie, może doprowadzić do próby poważnych rozmów pokojowych, doktor Pełczyńska-Nałęcz odparła, że "to jest wojna na długo i wszyscy to już dobrze rozumieją". - Realne rozmowy, które naprawdę doprowadziłyby do pokoju, są możliwe tylko wtedy, kiedy Rosjanie będą tego chcieli - powiedziała.

- Poza wojną militarną toczy się wojna ekonomiczna, toczy się wojna w obszarze cyberagresji, toczy się wojna informacyjna. Informacyjnie [Rosjanie - red.] próbują przekonać Zachód, że jest jakaś możliwość porozumienia i dialogu, by Zachód wywierał presję na Ukrainę i żeby Ukraina została zmuszona do tego, żeby siadać do stołu - zaznaczyła.

- Natomiast Ukraińcy bardzo trafnie diagnozują, że Rosjanie dalej nie zmienili zasadniczych celów tej wojny, a celem jest całościowa kontrola Ukrainy. Jeśli nie mogą kontrolować, to przynajmniej zdewastują, zniszczą, uniemożliwią istnienie tego kraju. Gdyby teraz dostali możliwość negocjacyjną, to wykorzystaliby te miesiące zawieszenia broni żeby się wzmocnić i zaatakowaliby jeszcze mocniej – dodała.

Autorka/Autor:ft/prpb, mtom

Źródło: TVN24, PAP

Tagi:
Raporty: