Rosja jest odpowiedzialna za zabójstwo w 2006 roku Aleksandra Litwinienki - orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka. Były podpułkownik rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa zmarł w Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał azyl polityczny po ucieczce ze swojego kraju.
"Rosja była odpowiedzialna za zamordowanie Aleksandra Litwinienki w Zjednoczonym Królestwie" - głosi komunikat ETPC. Trybunał uznał też, że Andriej Ługowoj i Dmitrij Kowtun, którzy otruli Litwinienkę, "działali jako agenci państwa rosyjskiego".
Rosyjski dziennik "Kommiersant" przypomniał, że do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zwróciła się Marina Litwinienko, wdowa po zmarłym podpułkowniku FSB. Skarga została złożona w 2007 roku, jej rozpatrzenie zostało zawieszone na czas brytyjskiego śledztwa, prowadzonego w latach 2014-2016.
Ucieczka z Rosji
Aleksandr Litwinienko pracował najpierw dla radzieckiego kontrwywiadu, a potem dla rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W 1998 roku ogłosił publicznie, że wydawano mu sprzeczne z prawem rozkazy, m.in. zamordowania rosyjskiego oligarchy Borisa Bieriezowskiego. W 2001 roku uciekł z Rosji do Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał azyl polityczny, a potem obywatelstwo.
Współpracował z brytyjskimi i hiszpańskimi służbami specjalnymi. Był mocno zaangażowany w publiczne krytykowanie Kremla. Napisał również dwie książki, oskarżając w nich Władimira Putina m.in. o szereg politycznych morderstw i zamachów w celu uzyskania władzy.
Aleksandr Litwinienko został otruty
Zmarł 23 listopada 2006 roku w Londynie, napromieniowany radioaktywnym polonem-210. Substancja znajdowała się w herbacie, którą wypił w jednej z restauracji.
Na łożu śmierci Litwinienko miał przekonywać pilnujących go oficerów Metropolitan Police, że za zamachem na jego życie stoi rosyjski prezydent. Oskarżenie to znalazło się również w jego ostatniej woli spisanej z pomocą przyjaciół.
Po jego śmierci śledczy zidentyfikowali ślady polonu również w dwóch samolotach pasażerskich na londyńskim lotnisku Heathrow, w brytyjskiej ambasadzie w Moskwie oraz w użytkowanym przez Kowtuna mieszkaniu w Hamburgu, ale u żadnej z ok. 700 osób mających styczność z tymi śladami nie wykryto poważniejszych zmian chorobowych.
Opublikowany w 2016 roku raport z brytyjskiego śledztwa w tej sprawie głosił, że za morderstwem stali Ługowoj i Kowtun, którzy "z dużym prawdopodobieństwem działali na zlecenie FSB w ramach operacji, na którą zgodę prawdopodobnie wydał Nikołaj Patruszew (ówczesny szef FSB) i prezydent (Rosji) Władimir Putin".
Moskwa się wypiera
Rosja zawsze negowała swój udział w śmierci Litwinienki.
Wtorkowe orzeczenie trybunału rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow uznał za "gołosłowne" i powiedział, że "Kreml nie jest gotowy do wysłuchiwania takich decyzji". - Jest mało prawdopodobne, aby Europejski Trybunał Praw Człowieka miał uprawnienia lub możliwości technologiczne, aby uzyskać informacje w tej sprawie. Jak wiecie, nadal nie ma wyników tego śledztwa, więc składanie takich oświadczeń jest co najmniej gołosłowne. Nie jesteśmy gotowi do wysłuchiwania takich decyzji - powiedział dziennikarzom Pieskow.
Zamachy na innych przeciwników władz
W ostatnich latach doszło do co najmniej dwóch głośnych zamachów na przeciwników władz rosyjskich z użyciem substancji chemicznej – Siergieja Skripala i jego córkę w Salisbury oraz opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Londyn uważa, że za tymi zamachami stały również władze na Kremlu.
Źródło: Reuters, Kommiersant, RIA Nowosti, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images