Dowódca sił czeczeńskich walczących w Ukrainie Adam Delimchanow został ranny - poinformowała rosyjska telewizja Zwiezda, kontrolowana przez resort obrony w Moskwie. Później wycofała się z tych doniesień, a losy bliskiego współpracownika czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa pozostają niejasne. Zdaniem ukraińskich żołnierzy Delimchanow zginął w obwodzie zaporoskim w wyniku ostrzału.
Deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej Adam Delimchanow, walczący przeciwko siłom ukraińskim w Donbasie, został ranny - podała w środę telewizja Zwiezda, kontrolowana przez resort obrony w Moskwie. Stacja powoływała się na służbę prasową izby niższej rosyjskiego parlamentu. Później komunikat został zmieniony. Pojawiła się informacja, że doniesienia o rannym Delimchanowie "nie zostały przez nikogo potwierdzone".
ZOBACZ TEŻ: Atak na Ukrainę. Relacja na żywo w tvn24.pl
Wcześniej w środę politolog Kyryło Sazonow, który walczy w szeregach ukraińskich sił zbrojnych, przekazał, że Delimchanow zginął w wyniku ataku ukraińskich sił specjalnych w Prymorsku w obwodzie zaporoskim. Sazonow twierdził, że wraz z czeczeńskim dowódcą, poruszającym się w konwoju, zginęło około 200 osób. Ich ciała miały zostać przetransportowane śmigłowcami do Rosji w wielkim pośpiechu. Zdaniem Sazonowa oznacza to, że Rosjanie chcieli zachować skutki ataku w tajemnicy.
Kadyrow "nie może się skontaktować" z "drogim bratem"
Na kanale Telegram przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow najpierw nie zdementował doniesień o śmierci czy zranieniu Delimchanowa na ukraińskim froncie. Potem zapewnił, że Delimchanow jest "cały i zdrowy", ale przyznał, że "nie może skontaktować się" z nim.
Zaproponował ukraińskiemu wywiadowi wojskowemu "hojną nagrodę za informację, gdzie dokładnie miał miejsce atak i jakie pozycje zostały trafione, żeby mógł odnaleźć swojego drogiego brata". Słowa Kadyrowa mogą wyglądać jak sarkazm - przyznała rosyjska sekcja Radia Swoboda.
Według zastępcy Dumy Państwowej Dmitrija Kuzniecowa, Delimchanow rozmawiał przez telefon z przewodniczącym niższej izby parlamentu Wiaczesławem Wołodinem i miał mu powiedzieć, że "żyje i ma się dobrze".
Zaniepokojenie na Kremlu
Rosyjski dziennik "Kommiersant" cytował rzecznika prezydenta Władimira Putina Dmitrija Pieskowa, który twierdził, że "na Kremlu są zaniepokojeni z powodu doniesień o możliwym zranieniu Delimchanowa".
- Z wielkim niepokojem przyjęliśmy tę informację. Martwimy się, jak wszyscy, o Bohatera Rosji. Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawią się zaktualizowane informacje o tym, co się stało - powiedział dziennikarzom Dmitrij Pieskow. Jak stwierdził, ukraińskie media, z których pochodzą doniesienia o Delimchanowie, nieustannie rozpowszechniają "nieprawdziwe dane".
53-letni Delimchanow jest uznawany za prawą ręką Ramzana Kadyrowa. Wcześniej pracował w służbie bezpieczeństwa ojca Kadyrowa, muftiego Czeczenii.
Bohater Rosji
Objęty sankcjami USA Delimchanow otrzymał tytuł Bohatera Rosji w kwietniu 2022 roku po zdobyciu Mariupola przez wojska rosyjskie - przypomniało Radio Swoboda. Czeczen pojawiał się na nagraniach dotyczących szturmu na to miasto w obwodzie donieckim, jednak zdaniem niezależnych rosyjskich mediów, nie brał bezpośredniego udziału w walkach.
12 czerwca rosyjskie oficjalne źródła podały, że Delimchanow spotkał się z gubernatorem graniczącego z Ukrainą obwodu biełgorodzkiego Wiaczesławem Gładkowem. Spotkanie dotyczyło przerzutu czeczeńskiego batalionu Achmat z frontu w ukraińskim Donbasie do obwodu biełgorodzkiego w celu "ochrony granicy rosyjskiej".
Źródło: Radio Swoboda, currenttime.tv, Kommiersant, tvn24.pl