Zastępca szefa administracji Władimira Putina, szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa, dwóch wiceministrów obrony - tych między innymi wysoko postawionych rosyjskich urzędników i funkcjonariuszy mają objąć unijne sankcje, o czym informuje "New York Times", podając ich nazwiska. Decyzja UE w tej sprawie ma być konsekwencją otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. - Rosja nie jest gotowa na takie traktowanie przez Unię Europejską, z jakim ma do czynienia - skomentował wcześniej rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
- Kreml dostrzega konieczność i korzyść dialogu, jednak, jak banalnie by to brzmiało, nie da się tańczyć tanga w pojedynkę - powiedział Dmitrij Pieskow w czasie środowej konferencji prasowej. Oświadczył, że "to właśnie Rosja nie znajduje zrozumienia w swoich próbach wznowienia w jakiś sposób tego dialogu".
- Jest oczywiste, że Rosja nie jest gotowa na takie jej traktowanie, z jakim styka się na tle incydentu z berlińskim pacjentem - dodał. Jako "berlińskiego pacjenta" rzecznik Kremla określił opozycjonistę Aleksieja Nawalnego, unikając wymieniania publicznie jego nazwiska. Nawalny był leczony w Berlinie po próbie otrucia bojowym środkiem trującym typu nowiczok, substancji, której produkcja i posiadanie są zakazane prawem międzynarodowym.
"Lustrzana odpowiedź" Rosji
Mówiąc o relacjach z Brukselą, Pieskow nawiązał do słów ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, który zagroził przerwaniem dialogu między Rosją i Unią Europejską. Ostrzeżenie to padło w czasie, gdy Unia rozważa wprowadzenie sankcji wobec przedstawicieli Rosji w związku z próbą otrucia Nawalnego.
Cytowany przez rosyjską agencję RIA Nowosti Ławrow powiedział, że odpowiedź Rosji w przypadku nałożenia sankcji będzie "lustrzana". - Ursula von der Leyen [przewodnicząca Komisji Europejskiej - przyp. red.] mówi, że z obecnym rosyjskim rządem partnerstwo geopolityczne nie wychodzi. Więc niech tak będzie, jeśli tego chcą - stwierdził szef rosyjskiej dyplomacji, podkreślając, że Bruksela zachowuje się "niewłaściwie" w sprawie Aleksieja Nawalnego.
"Efekt presji USA"
Po środowych rozmowach w Moskwie z szefem MSZ Włoch Luigim Di Maio, Siergiej Ławrow uznał, że sankcje wprowadzane wobec Rosji przez Unię Europejską są efektem presji Stanów Zjednoczonych.
- Widzimy, jak Unia Europejska w coraz większym stopniu idzie drogą zastępowania sankcjami sztuki dyplomacji. W tym sensie zły przykład USA jest zaraźliwy - stwierdził szef rosyjskiej dyplomacji i dodał, że chodzi "nie tylko o przykład", ale też o "skutek bezpośrednich nacisków USA na europejskich kolegów i sojuszników".
Ławrow po raz kolejny ostrzegł, że "taka polityka UE nie pozostanie oczywiście bez konsekwencji". Zaznaczył, że omówił z szefem dyplomacji Włoch działania UE, które określił jako "nieprzyjazne". Zapewnił, że Rosja "bardziej niż ktokolwiek inny jest zainteresowana ustaleniem prawdy" w sprawie próby otrucia Nawalnego, ale zarzucił ponownie władzom Niemiec, że to one "nie dotrzymują zobowiązań w tej sprawie".
"New York Times" podaje sześć nazwisk
Ministrowie spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej w poniedziałek w Luksemburgu podjęli polityczną decyzję o potrzebie nałożenia takich sankcji. Nie uzgodnili jednak żadnych nazwisk ani nazw organizacji, które miałyby być objęte sankcjami.
Nazwiska Rosjan, wobec których mogą zostać zastosowane restrykcje, ujawnił amerykański dziennik "New York Times" powołujący się na trzech wysokich rangą urzędników europejskich zaangażowanych w sprawę. Na liście widnieje sześć osób: zastępca szefa prezydenckiej administracji Siergiej Kirijenko, szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandr Bortnikow, przedstawiciel prezydenta w Syberyjskim Okręgu Federalnym Siergiej Meniajło, szef departamentu polityki wewnętrznej Kremla Andriej Jarin, a także dwóch wiceministrów obrony Aleksiej Kriworuczko i Paweł Popow.
"Otrzymają oni zakaz wjazdu do krajów UE, a ich aktywa na obszarze Wspólnoty zostaną zamrożone. Ponadto, według niemieckiej agencji dpa, sankcje zostaną nałożone także na rosyjski Państwowy Instytut Naukowo-Badawczy Chemii Organicznej, w którym, według zachodnich służb wywiadowczych, opracowywano trującą substancję z grupy nowiczoków" - podał w środowej publikacji "New York Times".
6 października Organizacja do spraw Zakazu Broni Chemicznej potwierdziła, że wobec Nawalnego użyto substancji należącej do grupy nowiczoków, czyli bojowych środków trujących zaprojektowanych przez naukowców z ZSRR do celów wojskowych.
Rosja konsekwentnie odrzuca oskarżenia o próbę otrucia opozycjonisty i uważa, że brakuje dowodów, które by o tym świadczyły. Utrzymuje także, że tego rodzaju toksyczne substancje powstają w krajach zachodnich.
Źródło: PAP, RIA Nowosti, New York Times
Źródło zdjęcia głównego: Kremlin.ru