Rosja: może być skandal międzynarodowy

Aktualizacja:
 
Ktoś ukradł karty bankomatowe Andrzeja PrzewoźnikaTVN24

Rosyjska prasa komentuje wypowiedź rzecznika rządu Pawła Grasia nt. kradzieży kart kredytowych zmarłego w katastrofie pod Smoleńskiem Andrzeja Przewoźnika przez funkcjonariuszy smoleńskiego OMON-u. - Jeśli okaże się, że informacje te nie są oparte na faktach, to historia ta może wywołać poważny skandal międzynarodowy - pisze poniedziałkowa "Izwiestija". Tymczasem dowództwo wojsk wewnętrznych MSW zaprzeczyło, jakoby żołnierze tej formacji, ograbili ciało Polaka.

Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował w niedzielę o aresztowaniu trzech funkcjonariuszy smoleńskiego OMON-u, którzy bezpośrednio po katastrofie polskiego Tu-154M mieli okraść Przewoźnika. Później inną wersję zniknięcia pieniędzy z konta Polaka podała rzeczniczka Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska. Według niej, w sprawie kradzieży i użycia kart kredytowych strona rosyjska zatrzymała czterech żołnierzy, którzy zabezpieczali miejsce katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem.

Graś rozbieżności w ustaleniach, ile osób zatrzymano ws. kradzieży, tłumaczy błędem w komunikacji. W rozmowie z RMF FM nie wyjaśnił jednak, czy został wprowadzony w błąd przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czy nie zrozumiał informacji z ABW. - Najważniejsze, że sprawcy zostali zatrzymani - podkreślał.

"Doniesienia niezgodne z rzeczywistością"

Dowództwo Wojsk Wewnętrznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rosji zaprzeczyło w poniedziałek, jakoby żołnierze tej formacji okradli Andrzeja Przewoźnika, jedną z ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, wykorzystując jego karty kredytowe. - Doniesienia te są niezgodne z rzeczywistością - przytoczyło radio Echo Moskwy oświadczenie dowództwa Wojsk Wewnętrznych MSW Federacji Rosyjskiej.

A MSW Rosji już w niedzielę kategorycznie zaprzeczyło, by smoleńscy milicjanci ograbili ciało Przewoźnika. - Informacje o tym, rozpowszechnione przez niektóre media, nie odpowiadają rzeczywistości. Nikt z pracowników smoleńskiej milicji nie został zatrzymany w związku z opisanymi czynami - oświadczyło MSW Rosji.

"Wypowiedź Grasia skandaliczna"

"Izwiestija" określiła wypowiedź Grasia jako "skandaliczną". Zdaniem gazety, "może ona podważyć i tak już nie błyszczący wizerunek rosyjskich organów ochrony prawa". Dziennik podkreśla ponadto, że Urząd Spraw Wewnętrznych w Smoleńsku i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji zaprzeczają, jakoby w kradzież kart byli zamieszani smoleńscy milicjanci.

- Wychodzi na to, że słowa sekretarza prasowego polskiego rządu to prowokacja? Niewykluczone, że Paweł Graś się pomylił i zatrzymano nie funkcjonariuszy OMON-u, lecz przedstawicieli innych struktur. Na przykład, miejsce katastrofy ochraniało wielu żołnierzy wojsk wewnętrznych. dziennik "Izwiestija"

- Wychodzi na to, że słowa sekretarza prasowego polskiego rządu to prowokacja? Niewykluczone, że Paweł Graś się pomylił i zatrzymano nie funkcjonariuszy OMON-u, lecz przedstawicieli innych struktur. Na przykład, miejsce katastrofy ochraniało wielu żołnierzy wojsk wewnętrznych - pisze dziennik.

"Cyniczne zabarwienie historii"

Z kolei "Komsomolskaja Prawda" zauważa, że "historia ta nabiera dodatkowego, cynicznego zabarwienia,jeśli się weźmie pod uwagę, że Andrzej Przewoźnik był sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a zarazem głównym organizatorem uroczystości rocznicowych w Katyniu".

- Nawiasem mówiąc, w Polsce podkreśla się, że gdy tylko polskie organy ochrony prawa poinformowały swoich rosyjskich kolegów (o kradzieży kart), operacja zmierzająca do zatrzymania podejrzanych została przeprowadzona "dosłownie błyskawicznie" - dodaje gazeta.

"Kommiersant" i "Wremia Nowostiej" wybijają natomiast, że MSW Rosji określiło oskarżenia wobec milicjantów jako "bluźniercze" i "cyniczne". Ta druga gazeta zwróciła zarazem uwagę, że ani Federalna Służba Bezpieczeństwa, ani Komitet Śledczy przy Prokuraturze Generalnej Federacji Rosyjskiej jak dotąd nie wypowiedziały się w tej sprawie. "Kommiersant" także ocenia wypowiedź Grasia jako "skandaliczną".

Na miejscu pracowało tysiąc funkcjonariuszy

MSW FR podało, że na miejscu katastrofy w pierwszych dniach służbę pełniło około 1 tys. pracowników organów spraw wewnętrznych, w tym 400 funkcjonariuszy smoleńskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, służby patrolowo-prewencyjnej, OMON-u i OMSN-u (innego oddziału specjalnego milicji), a także GIBDD (milicji drogowej). W zabezpieczaniu miejsca katastrofy uczestniczyli też żołnierze Wojsk Wewnętrznych MSW Rosji.

MSW FR przypomniało, że pełniący obowiązki prezydenta Polski, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski nadał czterem smoleńskim milicjantom wysokie odznaczenia państwowe za ich pracę przy likwidowaniu następstw katastrofy i wyjaśnianiu jej okoliczności. - W związku z tym oskarżenia wysunięte wobec smoleńskich milicjantów wyglądają tym bardziej bluźnierczo i cynicznie - oceniło MSW Rosji.

Poproszą o taśmy?

Warszawska prokuratura wystąpiła do Rosjan o zapis z monitoringu miejskiego w Smoleńsku z miejsca, gdzie złodzieje wypłacili pieniądze. Polscy prokuratorzy chcą także udostępnienia zeznań żołnierzy zatrzymanych w związku z kradzieżą kart i wypłatą pieniędzy. Śledztwo w tej sprawie prowadzi powszechna prokuratura okręgowa, a nie prokuratura wojskowa.

Źródło: PAP, RMF FM

Źródło zdjęcia głównego: TVN24