"Rosja ma pretensje do Holandii" za "Arctic Sunrise"


Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych obarczyło Holandię współodpowiedzialnością za incydent z należącym do organizacji ekologicznej Greenpeace statkiem "Arctic Sunrise", zatrzymanym po akcji protestacyjnej na morzu Barentsa. Statek pływał pod holenderską banderą.

- Rosja ma swoje pretensje do Holandii w związku z tym incydentem - oświadczył rzecznik MSZ Aleksandr Łukaszewicz, dodając, że "powstała sytuacja w znacznej mierze spowodowana jest bezczynnością Holandii jako państwa bandery w warunkach, gdy było dobrze wiadomo, że statek świadomie wpłynął do strefy ekonomicznej Rosji, aby podjąć bezprawne działania". Rzecznik podkreślił, że o losach "Arctic Sunrise" i jego załogi zadecyduje sąd w Rosji. Rząd Holandii wystąpił do Międzynarodowego Trybunału Prawa Morza w Hamburgu o nakazanie Federacji Rosyjskiej uwolnienia statku i jego 30-osobowej załogi, a także o zalecenie rosyjskim władzom, by wstrzymały wszelkie działania prawne podjęte w związku z tą sytuacją. Rosja odmówiła udziału w postępowaniu przed hamburskim trybunałem. Oczekuje się, że ten wyda werdykt 22 listopada.

Putin i król Holandii o działaczach rozmawiać nie będą

W sobotę sprawa "Arctic Sunrise" będzie jednym z głównych tematów rozmów szefów dyplomacji dwóch państw, Siergieja Ławrowa i Fransa Timmermansa. Ten drugi przybył do Moskwy w delegacji towarzyszącej królowi Holandii Wilhelmowi Aleksandrowi, składającemu swoją pierwszą oficjalną wizytę w Rosji.

Doradca prezydenta ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow zawczasu uprzedził, że Władimir Putin i Wilhelm Aleksander podczas piątkowych rozmów na Kremlu tematu tego poruszać nie będą, gdyż nie znajduje się to w gestii króla - w Holandii sprawy polityczne należą do kompetencji rządu. Uszakow przypomniał też, że Putin niedawno już rozmawiał o tym przez telefon z szefem holenderskiego rządu Markiem Rutte. Doradca Putina przekazał, że rozmowa prezydenta Rosji z królem Holandii będzie krótka i płynnie przejdzie w oficjalny obiad, w którym wezmą również udział kluczowi ministrowie.

Aresztowani ekolodzy

18 września działacze Greenpeace'u z pokładu "Arctic Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Barentsa, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała do Murmańska. Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące - do 24 listopada - wszystkich 30 członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów. Wśród nich jest obywatel RP, 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. 23 października Komitet Śledczy zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Zmiana ta oznacza złagodzenie zarzutów - chuligaństwo jest zagrożone karą do 7 lat łagru. Aktywiści Greenpeace'u odrzucali oskarżenia o piractwo i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa pracowników platformy wiertniczej. Podkreślają, że ich protest był akcją pokojową, a "Arctic Sunrise" nie naruszył 500-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół platformy. Odrzucają także zarzut chuligaństwa, argumentując, że w żaden sposób nie naruszyli porządku publicznego. W piątek Rada ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego przy prezydencie Rosji oficjalnie zwróciła się do przewodniczącego Komitetu Śledczego Aleksandra Bastrykina o zamianę środka zapobiegawczego zastosowanego wobec ekologów z Greenpeace'u na łagodniejszy.

[object Object]
Tomasz Dziemianczuk wrócił do kraju tvn24
wideo 2/24

Autor: kg//kdj / Źródło: PAP

Raporty: