Ta "wrzutka" pojawiła się kilka lat temu – oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. W ten sposób skomentował materiał o luksusowym pałacu nad Morzem Czarnym mającym należeć do prezydenta Władimira Putina.
Autorzy filmu opublikowanego przez założoną przez Aleksieja Nawalnego Fundację Walki z Korupcją twierdzą, że w Gelendżyku nad Morzem Czarnym zbudowany został dla prezydenta Władimira Putina luksusowy pałac o powierzchni niemal 18 tysięcy metrów kwadratowych. Budowę tej posiadłości według fundacji finansowały rosyjskie firmy państwowe i prywatne związane z przyjaciółmi prezydenta Rosji. W filmie pojawia się sam Nawalny, który nazywa Putina "najbogatszym człowiekiem świata".
Dmitrij Pieskow powiedział w środę, że tego rodzaju materiały to "pseudodochodzenia" i "szwindle" wymyślane przez "kanciarzy", by wyciągnąć od ludzi pieniądze. Rzecznik Kremla powołał się na to, że na końcu nagrania pojawia się numer konta, na który można przelać datki. - Prezydentowi przypisuje się własność, która nie istnieje. Cały majątek prezydenta Rosji jest co roku deklarowany – mówił Pieskow, cytowany przez portal RBK.
O pałacu pod Gelendżykiem rosyjskie media informowały już w 2010 roku. O "daczy Putina" - jakoby zbudowanej dla rosyjskiego prezydenta nad Morzem Czarnym - mówił biznesmen Siergiej Kolesnikow, oceniając wartość rezydencji na 1 miliard dolarów. Mówił, że budowa została sfinansowana z datków znanych biznesmenów. Sprawa stała się głośna, po czym biznesmen Aleksandr Ponomarienko ("Forbes" oszacował jego majątek w 2020 roku na 3,3 mld dolarów – red.) ogłosił, że jest właścicielem tego obiektu. Fundacja Walki z Korupcją twierdzi, że transakcja sprzedaży posiadłości Ponomarience jest fikcyjna.
Źródło: PAP, RBK, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: instagram.com/navalny