Więźniowie kolonii karnych posprzątają Arktykę? Pomysł rosyjskich służb

Źródło:
Nowaja Gazieta, Wzgliad

To zajęłoby co najmniej dziesięć lat - stwierdził rosyjski ekolog Walerij Brinich. W ten sposób skomentował plany Federalnej Służby Więziennej, by wysłać więźniów do sprzątania Arktyki, gdzie w ostatnim czasie doszło do kilku katastrof ekologicznych na dużą skalę. Zdaniem prawnika Aleksieja Fediarowa, pomysł służby więziennej jest chybiony. - To wszystko wymaga ogromnych wydatków budżetowych. Ile osób mogłoby się na tym nielegalnie wzbogacić? - zastanawiał się.

Rosyjska Federalna Służby Więziennej poinformowała, że planuje wysyłać osadzonych, by usuwali śmiecie z obszaru Arktyki. Niezależna "Nowaja Gazieta" przypomniała, że w zeszłym roku w regionie doszło do kilku katastrof ekologicznych, związanych głównie z zakładami należącymi do koncernu NorNikiel (Norylski Nikiel). Najpoważniejsza z nich to wyciek 21 tysięcy ton oleju napędowego w wyniku rozhermetyzowania się zbiornika w elektrowni pod Norylskiem. Do katastrofy doszło 29 maja. Większość oleju trafiła do pobliskiej rzeki. Nieczystości dostały się także do jeziora Piasino, skąd wypływa rzeka Piasina, biegnąca do Morza Karskiego.

Rekordowa grzywna za wyciek oleju. Koncern oligarchy zapłaci

"Nowaja Gazieta" poinformowała, że służba więzienna już doszła do porozumienia w sprawie "zatrudnienia więźniów" z władzami miasta Norylsk i Kraju Krasnojarskiego, gdzie od zeszłego roku powstają ośrodki poprawcze, do których - jak utrzymuje dziennik - "mogą wysłać dziesiątki skazanych, by eliminowali skutki niezbyt ostrożnego stosunku do rosyjskiej północy".

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Ekolog: Arktyka jest pełna złomu

- Arktyka jest pełna złomu i beczek (pozostałości po dawnej działalności wojskowej i wydobywczej), więc do pracy potrzebna jest duża liczba ludzi. Jak dotąd, w ramach różnych akcji, tylko wolontariusze sprzątają koło podbiegunowe. Mówimy o terytorium, które było wcześniej wykorzystywane jako poligony wojskowe, bazy, obszary produkcji węglowodorów i tak dalej - mówił rosyjskiej gazecie "Wzgliad" ekolog Walerij Brinich, komentując te plany.

Dowodził, że "jednorazowe" sprzątanie zdecydowanie nie wystarczy, problemem może być także wywiezienie śmierci z regionu arktycznego. - Myślę, że oczyszczenie wszystkiego zajmie co najmniej dziesięć lat. I to tylko tak się wydaje, że dziesięć lat to dużo. To przecież Arktyka. Prace można tam wykonywać tylko latem, nie więcej niż cztery miesiące w roku. Zimą praktycznie nic tam nie da się zrobić - tłumaczył ekolog.

"Zalegalizowane niewolnictwo w szkodliwych branżach"

"Na tle systemowego problemu skąpych płac w koloniach karnych, przymusu i korupcji, rodzi się pytanie, czy nowa polityka Federalnej Służby Więziennej nie zamieni się w zalegalizowane niewolnictwo w szkodliwych branżach?" - zastanawia się "Nowaja Gazieta". Cytuje byłego więźnia Iwana Astaszewa, który odsiadywał wyrok w kolonii karnej w Norylsku i pracował w tartaku. Stwierdził on, że skazani w Rosji nie mogą liczyć na przyzwoitą pensję.

- Zgodnie z prawem jest to płaca minimalna. Więźniowi mogą także potrącić z wynagrodzenia na pokrycie ewentualnego pozwu cywilnego lub na jego własne utrzymanie: żywność, ubranie. Teoretycznie co najmniej 25 procent wypłaty powinno pozostać w kieszeni więźnia, ale w rzeczywistości dostaje grosze - mówił Astaszew.

- Jeszcze kilka lat temu wielu więźniów uważało, że wyjazd do Norylska jest dobry, bo przynajmniej tam płacono im pensję. Z biegiem czasu, zgodnie z moimi obserwacjami, zmieniła się ich opinia o tym miejscu. Było tam wielu i nie podobały im się surowe warunki klimatyczne, dziewięć miesięcy zimy i mróz do minus 50 stopni. Ponadto wielu więźniów nie chce wyjeżdżać do Arktyki, ponieważ prawie niemożliwe jest, by odwiedzili ich tam krewni - dodał rozmówca "Nowej Gaziety".

Nie ma lodołamaczy i helikopterów

Zdaniem rosyjskiego prawnika Aleksieja Fediarowa, pomysł służby więziennej jest chybiony. - Za każdą decyzją Federalnej Służby Więziennej stoi budżet. Oczywiste jest, że wysyłanie skazanych do Arktyki, organizowanie etapów, budowa kolonii na tym obszarze, to wszystko wymaga ogromnych wydatków budżetowych. Ile osób mogłoby się na tym nielegalnie wzbogacić? I w końcu, jak się dostać na Arktykę? Przecież służba więzienna nie ma swoich lodołamaczy i helikopterów - ironizował.

Rozmówcy "Nowej Gaziety" sugerowali, by więźniów kierować do pracy gdzie indziej. - Kolonie karne rozciągają się od Krasnojarska do Abakanu, gdzie były duże pożary lasów. Dlaczego nie utworzyć leśnej straży pożarnej złożonej ze skazanych? Na koszt ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych należałoby ich przeszkolić, wyposażyć i opłacić ich pracę. Przecież ośrodki resortu są daleko, nie ma pieniędzy na latanie i gaszenie, ale na miejscu są zakłady poprawcze, w których skazani siedzą bezczynnie. To także ekologia, ochrona lasów - zaproponował Walentin Daniłow, rosyjski fizyk, skazany na 14 lat w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za rzekome szpiegostwo. Ostatecznie spędził osiem lat w koloniach karnych w Krasnojarsku i został zwolniony warunkowo w 2012 roku.

Autorka/Autor:tas//rzw

Źródło: Nowaja Gazieta, Wzgliad